- Martina... - tylko to mógł powiedzieć Jorge Blanco.
Jednego dnia, kiedy niebo było pełne chmur a parki były puste, Martina siedziała na ławce koło jeziora. Nikt nie wiedział, że ona tam jest i nikt się nie zastanawiał.
Oprócz jednej osoby.
Nie byli parą. Zerwali ze sobą bo ona mu nie ufała. Kiedy go widziała z inną dziewczyną od razu się wściekała. On nie chciał tego kończyć, lecz nie mógł już tego ciągnąć.
- Nie kocha mnie. - westchnęła dziewczyna. - Nigdy mnie nie kochał.
Deszcz. Znowu deszcz. Już od paru dni padało i tylko tego ranka przestało. Ale teraz znowu zaczęło lać jak z cebra. Wstała i zamiast zacząć biec, jak normalny człowiek, powolnym krokiem poszła w stronę swego domu.
Zobaczył ją. Wiedział, że to jego jedyna szansa. Pobiegł do niej i dotknął jej ręki. Podskoczyła.
- Martina Stoessel. - szepnął po czym klęknął. - Najpiękniejsza kobieta na całym świecie. - uśmiechnął się. - Czy zostaniesz moją żoną?
- Jorge...
"Poczekam na ciebie, choćby czekanie było zimą,
Pójdę za tobą, choćby droga była wieczna."
Unikała jego wzroku. Czuła się zawstydzona, choć nie wiedziała dlaczego. Była w ciąży. To nie była jej wina, lecz czuła jak przeklina w swoich myślach. "Dlaczego nie mogłam mu to powiedzieć później?" a zaraz po tym "Przecież i tak by się dowiedział. Byłoby gorzej".
Złapał jej rękę. Spojrzał jej w oczy. Przytulił ją. Robił tak zawsze kiedy widział, że Martina jest smutna, przygnębiona lub zawstydzona.
- Poradzimy sobie. - szepnął a na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech. W jej głowie były najczarniejsze scenariusze, ale teraz czuła się bezpieczna w ramionach jej narzeczonego.
- Obiecujesz? - zapytała niepewnie.
- Obiecuję. - odpowiedział z troską i dotknął policzka szatynki. Przybliżył się do niej i pocałował ją w usta. Wzięła go za rękę.
Czuła się bezpiecznie.
Kiedy już skończyli Jorge wstał i podał jej swoją rękę.
- Zjesz tą sałatkę? - zaśmiał się.
- Dla ciebie wszystko.
- A jeszcze przed chwilą byłaś innego zdania.
- Chodź zanim się rozmyślę.
Nie mogła spać w nocy. Już chciała obudzić narzeczonego gdy zobaczyła, że nie ma go w łóżku. Zeszła na dół i szukała go w każdym pokoju, lecz nigdzie go nie widziała. Wyszła do ogródka chociaż nie wiedziała dlaczego. Zobaczyła go jak siedzi na kocu i patrzy na niebo. Uśmiechnęła się po czym usiadła koło niego.
- Hej. - szepnął - Gwiazdy są piękne, co nie?
Jej wzrok powędrował do góry. Zauważyła te jasne kulę i zrozumiała, że ma wszystko czego potrzebuje. Piękny widok, narzeczonego i świetne życie.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi, że idziesz na dwór?
- Myślałem, że śpisz. - objął ją a ona oparła swoją głowę na jego ramieniu.
Kochali siebie.
Ale na jak długo?
_____________________________
No właśnie. Na jak długo będą siebie kochać?
Witam was i prezentuje wam rozdział 2 ;D
Krótki, ale chciałam wreszcie opublikować to coś ;3
Niedługo niespodzianka <333 ( Tylko Pati wie jaka ^.^ )
Zapraszam do głosowania w ankiecie :D
I LOVE YOU PEOPLE WHO READ THIS <33333
Witam Nikolettę ^.^
Nina Verdas <3
Zawsze będą się kochać!
OdpowiedzUsuńJa już tego dopilnuję... xD
Rozdział piękny <3333
Oświadczył się jej ^^
Hihi :D Tylko ja wiem jaka ;3
Czekam na next i na niespodziankę ;D
Pati Brooks <3
Może nie zawsze... xD
UsuńDziękuje <333
To tylko takie wspomnienie, ale jest cudowne, co nie? ;3
Nom ;D
Nina Verdas ;**
Jejku aż się popłakałam :cc
OdpowiedzUsuńTak wiem, jestem spóźniona z tymi komentarzami, za co Cię przepraszam z całego serca :*
Po raz kolejny mogę napisać że ten rozdział, jest genialny, boski, przepiękny, ale po co skoro ty to wiesz? Czasami wydaje mi się że ten twój talent jest aż za wielki, o ile to możliwe :D
Teraz wystarczy już czekać na kolejne, kolejne, kolejne rozdziały <3
Obiecuję że od teraz będę komentować regularnie :33
Miśka Verdas :**
Proszę, masz tutaj chusteczkę <3
UsuńNic nie szkodzi kochanie, ważne, że w ogóle są <3
Nie wiem <3 Więc możesz to sobie mówić cały dzień, ale ci nie uwierzę ;D
Mój talent? Wielki? O co wam wszystkim chodzi? :/ xDD
Zamierzam zatrzymać tego bloga na dłuuugo <3
Hihi <3
Nina Verdas ♥