sobota, 26 kwietnia 2014

Wywiad z Patrycją Brooks

"Przyjaciel uspokoi Cię, kiedy będziesz wkurzony, 
ale najlepszy przyjaciel będzie szedł obok Ciebie 
z kijem baseballowym, śpiewając:
"Komuś się oberwie!"" 

Witam Patrycjo <3 
Cześć <3
Pierwsze pytanie. Dlaczego zaczęłaś pisać bloga? Ktoś ci to zaproponował, czy sama na to wpadłaś?
 Zaczęłam pisać, ponieważ czułam jakąś pustkę i myślałam, że blog pomoże mi ją zapełnić. Nie myliłam się. 
Teraz jestem wzruszona statystykami moich blogów i z przyjemnością na nie wchodzę. Widzę, że sprawiam innym przyjemność, a to daje mi ogromną satysfakcję.
Dlaczego myślisz, że ludzie lubią twojego bloga?
 Sam fakt, że na niego wchodzą mnie uszczęśliwia. Mam kilkudziesięciu obserwatorów i tysiące wyświetleń. Kocham moich czytelników. Gdyby nie oni nie byłabym tu, gdzie teraz jestem. Nie zaszłabym tak daleko. Mam w nich oparcie i wiem, że zawsze mogę na nich liczyć. Za to najbardziej ich cenię.
Cudowne <3 A co czujesz, kiedy po raz kolejny ktoś piszę miły komentarz na twoim blogu?  
To uczucie, które mi towarzyszy jest niedoopisania. Za każdym razem kiedy czytam miłe słowa euforia rozsadza mnie od środka. Wiem, że ta osoba się natrudziła i poświęciła swój cenny czas na przeczytanie oraz skomentowanie danej notki. Za to wszystko jestem im ogromnie wdzięczna <3 
A dlaczego odpowiadasz na komentarze?
 Odpowiadam na każdy komentarz, ponieważ uważam, że ta osoba w pełni na to zasługuje. Pozostawia po sobie ślad, a ja z chęcią czytam wszystkie uwagi i opinie.
To bardzo miłe, że doceniasz swoich czytelników. Ale Ty też jesteś czytelnikiem. Jakie rodzaje blogów najbardziej lubisz?
Nie mam określonego rodzaju. Czytam wszystkie blogi, które mnie zaciekawią. Lubię jednak oryginalność i kreatywność. Dużo lepiej czyta mi się blogi, które się w jakiś sposób odróżniają. Jestem ich wielką fanką. 
A dlaczego zaczęłaś oglądać serial "Violetta" i co cię skłoniło do oglądania dalszych odcinków?
 Pewnego wieczoru skakałam po kanałach i zatrzymałam się na Disney Channel. Na antenie była właśnie reklama "Violetty". Spodobało mi się ich hasło, mianowicie "Miłość, muzyka, pasja..." Pomogło też jednak to, że jest to musical, a ja kocham muzykę. Do oglądania skłoniła mnie Ludmiła i może Leon. Było w nich tyle arogancji oraz byli tak wpatrzeni w siebie, że byłam ciekawa co się z nimi stanie. Dziś Leon przeszedł na jaśniejszą stronę mocy, a Ludmi kocha się w Fede. Serial się bardzo zmienił, co podoba mi się jeszcze bardziej.
A jaki rozdaj muzyki najbardziej lubisz?
 Pop, elektropop i dance. Nie jestem punkiem, ani fanką heavy metalu, ponieważ uważam, że oni się drą, a nie śpiewają. Jednak to jest tylko moje zdanie. Wy możecie mieć inne ;)
Czyli szanujesz kogoś innego zdanie? Więc co myślisz o hejterach?  
  Tak, szanuje. A co do hejterów myślę, że dobrze uzasadnione słowa krytyki jeszcze nikomu nie zaszkodziły, ale tylko i wyłącznie, kiedy dana osoba używa argumentów zgodnie z prawdą. Słowa typu "Ale badziew!" czy "Głupie!" są po prostu z zazdrości.
A czy kiedyś sama krytykowałaś kogoś, lub jego zdanie na temat czegoś?
 W sprawach bloggera nigdy nie krytykowałam. Nawet coś bezsensowego. Według mnie trzeba być wyrozumiałym wobec innych, a ten/ta bloger/ka się jeszcze podciągnie i nabierze wprawy.
Teraz coś z innej beczki. Czy myślisz, że jesteś modna, czy zakładasz pierwszą rzecz, którą znajdziesz w szafie?
 Staram się dobierać pasujące do siebie ubrania, które jakoś się ładnie dopełniają. Nie jestem wielką modnisią i nie chcę tylko wyglądać. Ale przecież pierwszą rzeczą, na którą zwracamy uwagę jest wygląd, a "jakim cię widzą, takim cię piszą".
Co myślisz, że ludzie zauważają w tobie najpierw? 
 Trudne pytanie. Moim zdaniem, najpierw zwracają uwagę na wysoki wzrost, a potem na oczy i włosy. Kiedy się już poznamy, zauważają moje poczucie humoru i optymizm z jakim staram się podchodzić do życia.
A jakich ludzi lubisz? 
 Wszystkich. I tych niższych i wyższych, i tych zabawnych i mniej zabawnych, i ładnych i takich, której tej urody nie dostali. Oczywiście, że łatwiej rozmawia i pracuje się z osobą otwartą i pewną siebie, ale uważam, że na takie "szare myszki" trzeba poświęcić więcej czasu, żeby je poznać i wtedy możemy mówić o prawdziwej przyjaźni.
A czy denerwują cię ludzie, którzy są zbyt pewni siebie i myślą, że są lepsi od wszystkich? 
 Tak, bardzo. Jednak nie tacy się przecież urodzili. W dalekiej przeszłości musiało coś się stać, co strasznie wpłynęło na ich psychikę. Dlatego staram się czasami inaczej spojrzeć na tego typu ludzi. Być może oni potrzebują naszej pomocy.
Zgadzam się. A czy wierzysz, że tacy ludzie mogą się zmienić? 
 Tak. Wierzę, że ludzie się zmieniają. Czasem na gorsze, a czasem na lepsze. Miejmy nadzieję, że częściej na tą drugą opcję.
W prawie każdym życiu typowej nastolatki pojawił się jakiś Diego lub Leon, jakaś Francesca lub Ludmiła... Czy ty też spotkałaś ludzi z podobnym charakterami co te postacie?  
 Oczywiście, że tak. Poznałam odpowiedniki Leona, Francesci i Ludmili. Aczkolwiek nasze losy toczą się troszkę inaczej, iż w serialu :D
Rozumiem :D A co myślisz o miłości?
 Chyba każdy z Tinistas zna zdanie: "All you need is love". Muszę powiedzieć, że w pełni się z nim zgadzam. Miłość to wspaniałe uczucie, ale droga do nie zawsze jest łatwa. Pamiętajmy też, że od miłości do nienawiści jest jeden, mały krok.
Interesujące. A dlaczego twój blog jest o miłości? Dlaczego nie wybrałaś na przykład przyjaźni?
Na to pytanie nawet ja nie znam odpowiedzi :D Być może romanse są o wiele ciekawsze.
Może. Prócz pisania, co lubisz robić w swoim wolnym czasie?  
 Nie nam go za wiele, ale uwielbiam śpiewać, grać na gitarze i tańczyć. Swój wolny czas poświęcam też grafice, rodzinie i przyjaciołom.
Masz rodzeństwo?
Tak, mam brata. 
Czy twoja rodzina wie, że masz bloga?
 Teraz już tak. Wspierają mnie w tej kwestii i życzą dalszych sukcesów :3
To miłe <3 A przyjaciele? 
 Uważają, że mam bzika na punkcie tego serialu, ale myślą, że obdarzono mnie niezwykłym talentem.
A czy ktoś z twoich przyjaciół ogląda Violettę? 
 Moje dwie koleżanki, jednak ja jestem większą fanką tego serialu :3
Domyślam się :D A czy masz jakiś notatnik, w którym piszesz kiedy nie masz dostępu do komputera?
Zwykle mam przy sobie telefon komórkowy i swoje szaleńcze pomysły zapisuje w notatkach ;D
A masz jakiś pamiętnik w którym zapisujesz swoje przeżycia?
 Mam i to jeszcze z "Violetty", ale rzadko kiedy coś w nim zapisuję. To przez ten ciągły pośpiech i brak czasu. Kiedyś do tego wrócę <3
Czy myślisz, że twoje życie jest niezwykłe? Że przydarzają ci się niespodziewane rzeczy?
Prawdę mówiąc nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Uważam jednak, że nic szczególnego się w nim jeszcze nie zadziało. Ale kto wie? Wszystko przede mną.
Jesteś młoda, a każdy młody człowiek ma marzenia. Jakie są twoje?
Chcę być szczęśliwa. Po prostu.
A twoje hobby?
Muzyka, muzyka i jeszcze raz muzyka, a poza tym lubię pisać i tworzyć grafikę.
Jakie jest twoje motto życiowe?
"Trenuj do końca, do upadłego, bo życie to walka, by dążyć do czegoś."
Wiem, że już jest kwiecień, ale czy myślisz, że 2013 rok był udany?
Tak, to był najlepszy okres w moim dotychczasowym życiu. Poznałam wiele wspaniałych ludzi i odkryłam moją drugą pasje.
A masz jakieś plany na rok 2014? Jakieś postanowienia?
Nie mam żadnych. Co ma być to będzie. Chcę, żeby los mnie zaskoczył.
Masz jakiegoś zwierzaka w domu?
Niestety nie, ale bardzo bym chciała. Jednak zdrowie i szkoła mi na to nie pozwalają.
Byłaś kiedyś zakochana?
Prócz Jorge, zauroczona.
A co ma takiego Jorge, co cię przyciąga do niego?
Jest mega przystojny, słodki, zabawny, inteligentny, wysoki, kochany, romantyczny. Czego chcieć więcej?
Twój kolor włosów?
Jestem blondynką.
 Czy latałaś kiedyś samolotem? Jeśli tak, to gdzie i kiedy?
Miałam okazję to przeżyć. W zeszłe ferie leciałam do Düsseldorf'u :D
Dlaczego myślisz, że ludzie lubią być w twoim towarzystwie?
Wcale tak nie myślę. Nie wiem, czy mnie lubią i nigdy się tego nie dowiem.
Opisz siebie w 5 słowach.
Szalooona, pogodna, inna, sentymentalna, wrażliwa.
Dziękuje za udzielenie wywiadu.
Cała przyjemność po mojej stronie <3

_________________________________
Tak długo mnie nie było! 
Przepraszam wszystkich, ale na razie nie będę komentować waszych rozdziałów ;c
Nie będzie mnie przez jakiś czas, ale mam nadzieję, że mi przebaczycie. <3
Nie zdziwcie się, jeśli nie będzie mnie na gg, bloggerze itp, ale jestem BARDZO zajęta ._. Jeszcze raz STRASZNIE was przepraszam <3 
To już wszystko! Do zobaczenia i (chyba) niedługo powrócę tu ;D

Nina Verdas

środa, 16 kwietnia 2014

♥ Chapter 6 ♥

"Chciałabym być kroplą deszczu.
Nie obchodzi mnie to, że spadłabym na ziemię.
Nie byłabym taka samotna jak teraz jestem."

Życie jest okropne. Jeżeli myślisz, że będziesz żyć spokojnie i nikt nie będzie cię wkurzał, pomyśl znowu. Świat jest okrutny. Żyją na nim ludzie, którzy zrobią wszystko, żeby cię skompromitować. Znęcają się nad tobą, nawet jeśli nic złego nie zrobiłeś. Znajdą najmniejszy pretekst, żeby się z ciebie śmiać. Ale nie pozwól, żeby tacy ludzie zawładnęli twoim życiem. Sprawiasz im przyjemność, pokazując, że jesteś słaby. A tego chyba nie chcesz? Nie chcesz dać im satysfakcji, że pokonali cię? Bo jeśli poddasz się, oni będą cię jeszcze bardziej nękać. Jeśli ich po prostu zignorujesz, powiesz, że nie obchodzi cię to co oni myślą, w końcu cię zostawią. Bo po co mają był wredni dla osoby, którą nie rusza to co oni myślą? Świat jest straszny, lecz jeśli będziesz silny, będziesz żyć dobrze. Zdarzą ci się momenty w których będziesz chciał upaść i już się nie podnieść, ale jeśli będziesz odważny, podniesiesz swoją głowę, powiesz, że sobie poradzisz i pójdziesz naprzód. Nawet nie spojrzysz na tych idiotów, którzy nie są warci twojej uwagi. Tak właśnie powinieneś żyć.
Być odważnym człowiekiem. 

Pomaszerowała do domu. Na jej twarzy było widać złość, a jej włosy były pokryte trawą. Chciała położyć się na łóżku niegdyś należącym do jej babci i już nie wstawać aż do kolacji. Nie chciała już widzieć swojego brata. Dla niego to było śmieszne, że Martina była cała w tej brudniej trawie. Pewnie nadal się śmiał jak głupek w tamtym lesie. 
- Coś się stało, kochanie? - usłyszała głos jej cudownej mamy. Odwróciła się i pokazała jak bardzo była wściekła. Uśmiech zniknął z twarzy kobiety. - Gdzie jest Alfredo? 
- On jest straszny! Bawiłam się z nim, było dobrze mamo, naprawdę, ale on zaczął rzucać we mnie trawą! 
- Zostawiłaś go samego? - spytała chłodno. Dziewczynka się zdziwiła, bo jej brat był od niej o wiele starszy. Mógł sobie poradzić sam, prawda? Pokiwała głową. Nie spodziewała się tego co potem nastąpiło. 
- Martina! - krzyknęła jej rodzicielka. - Przecież zabrałaś latarkę, a zaczyna się robić ciemno! Dlaczego nie pomyślałaś, że twój brat będzie potrzebował światła?! - nic nie docierało do Martiny. Myślała, że jej brat po jakimś czasie ruszy się i pójdzie do domu za nią. Wkurzyło by ją to, lecz to było lepsze niż patrzeć jak jej mama się martwi. Po chwili została sama, jej mama weszła do domu jej dziadków.
- Alfredo, - krzyknęła i miała nadzieję, że jej brat ją usłyszy. - nie chciałam cię zostawić samego w tym lesie! Ja po prostu.. Ja.. Przepraszam! Jeśli się chowasz, to wyjdź, mama jest na mnie wściekła... Proszę... - lecz nie dostała żadnej odpowiedzi. Ujrzała swojego ojca i dziadka biegnących w stronę wielkiego lasu. Zaczęła biec za nimi, bo chciała jakoś pomóc im. - Poczekajcie! - jej ojciec odwrócił się i wskazał ręką swojemu teściu, żeby biegł dalej. Klęknął przed jego malutką córką i wziął ją za rękę. 
- Tini, poczekaj tutaj. Zaraz wrócimy. Poczekaj na nas. Babcia ci upiekła ciasto. Idź kochanie. - pobiegł dalej. Zrobiła to, co jej ojciec kazał. Ale gdy weszła, nie czuła tej przyjemności jakiej czuła zawsze gdy przekraczała próg tamtego domu. Wszystko było takie ciche, jakby nikogo nie było. Poszła do kuchni, w której siedziała jej mama. Jej babcia stała przy umywalce, lecz nic nie robiła. Patrzyła bezsensownie na brudne talerze, które walały się przed nią. Dziewczynka usiadła na wielkim krześle i wepchnęła sobie do buzi czekoladowe ciasteczko. Poczuła jego słodki smak na jej języku. Zaczęła je chrupać i popatrzyła dookoła siebie. W kącie leżała jej piękna gitara, więc zdecydowała ją podnieść. Kiedy już wyjęła ją z futerału, dwie dorosły kobiety usłyszały jej piękny głos. Odwróciły się i zobaczyły ich małą dziewczynkę śpiewającą piosenkę. Od razu na ich twarzach pojawił się uśmiech. Czuły się dumne z tego, że Martina miała taki talent.
Kiedy miały zaczął bić brawo, usłyszały otwierające się drzwi. Pobiegły w stronę głosu jej ojca. Podczas gdy wszyscy już byli w korytarzu, młoda dziewczyna nadal była w kuchni odkładając jej kochany instrument. Potknęła się parę razy zanim dobiegła do miejsca gdzie wszyscy się znajdowali, ale kiedy już tam dotarła, wyrwał jej się krzyk, pełny bólu i cierpienia. Jej brat leżał na podłodze i miał wielką ranę na czole.
- Amelia, zadzwoń na karetkę! - zaczął wrzeszczeć jej dziadek. Jej mama wzięła swój telefon komórkowy i zaczęła naciskać różne guziki. Panikowała, zresztą tak jak wszyscy.
- Wszystko będzie dobrze. - szepnął jej ojciec.
To było największe kłamstwo, które Martina usłyszała w całym swoim życiu.

- Wiesz, że kiedyś chciałabym zostać syrenką? - spytałam, patrząc na Alfredo. Bawił się swoimi zabawkami, lecz spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Ja też. Byśmy pływali po całym oceanie i byśmy byli wolni. - zaśmiałam się. To było cudowne, że mój brat był taki związany ze mną. Mieliśmy takie piękne marzenia. Wspólne marzenia. Lecz on odszedł...

Otworzyła gwałtownie swoje powieki. Była spocona i zmartwiona, a przez jej oczy próbowały się przebić łzy. Miała być silna, ale tylko raz wspomniała swojego brata i już ma koszmary. Już lękało ją zdarzenie, które wydarzyło się kiedy ona była jeszcze młoda. Nie chciała już wspominać, nie chciała żyć przeszłością, lecz nie umiała... Tak bardzo kochała swego brata, a on jednego dnia znikną z jej życia..
Smutek wygrał. Zaczęła szlochać, każda łza była jeszcze większa i pokazywała jeszcze więcej bólu. Miała nadzieję, że zdąży pobiec do łazienki i dalej płakać tam, lecz Jorge ją zbyt dobrze znał. Wiedział kiedy cierpiała. Więc od razu gdy ona zaczynała cierpieć, on o tym wiedział. Zupełnie jakby był częścią jej. Kiedy ona była szczęśliwa, on był szczęśliwa. Kiedy ona się martwiła, on się martwił. Przytulił ją i pozwolił, żeby jej gorzkie łzy spływały po jego koszuli. Nie mówił, żeby przestała płakać, bo wiedział jak trudno było jej przytrzymać te łzy smutku.
- Co się stało? - spytał nadal trzymając ją w swoich objęciach. Próbował zrozumieć co jego narzeczona mówi podczas gdy nadal szlochała. Dał jej czas na uspokojenie się, bo był bardzo cierpliwym człowiekiem i rozumiał przez co Martina przechodziła. Widział jak bardzo cierpiała. Po chwili jednak uspokoiła się i zdołała wydusić parę słów.
- Mój brat mi się śnił.. - szepnęła i znowu położyła swoją głowę na poduszce. Patrzyła na jego oczy, czuła się bezpieczna koło niego. Miała nadzieję, że tak zostanie do końca jej dni.
Schylił się i złożył delikatny pocałunek na jej ustach. Nic nie powiedział, tylko przytulił ją i czekał aż jego ukochana wreszcie zaśnie w spokoju, żeby on też mógł odpłynąć w krainę Morfeusza bez żadnych zmartwień.  

- Panna Lambre, - zaczął jej szef. Łysy mężczyzna wyznaczał każdemu pracownikowi zadanie. Teraz był czas na nią. - pójdzie pani do biura "Entertaiment Time" i zada pani parę pytań niektórym pracownikom. Jest to niezwykle ważne dla naszego czasopisma, a pani jest pracowita, więc mam nadzieję, że pani nie zawiedzie nas. - skończył swoją wypowiedź i podał kobiecie stos papierów. Wstała, pożegnała się i wyszła z biura mężczyzny. "Pada deszcz, jest poniedziałek i muszę jechać do jakiegoś nieznanego mi biura. Spełnienie marzeń", pomyślała wzdychając ciężko.
Kiedy już patrzyła na wielki budynek przed nią, cicho odetchnęła. Już wiedziała, dlaczego to zadanie było trudne. Będzie siedziała tam przez cały dzień, biegając po salach, zadając bezsensowne pytania pracownikom. Zrobiła pierwszy krok w stronę wielkich drzwi. Po chwili weszła do środka i była zaskoczona tym, co zobaczyła. Była pewna, że w "Entertaiment Time" będzie dużo ludzi, ale nie spodziewała się, że aż tak dużo. Czuła się taka zakręcona, a wszyscy dookoła jej rozmawiali, pili kawę lub biegli do pracy. W końcu zdecydowała znaleźć recepcjonistkę, żeby ta wskazała jej drogę do pierwszego pracownika.
- Ruggero Pasquarelli... Ruggero.. - mamrotała pod nosem kobieta o czarnych włosach. - Mam! Sala numer 18, tam pani go znajdzie. Życzę pani miłego dnia! - uśmiechnęła się, po czym odwróciła i bazgrała coś dalej. Blondynka ruszyła przed siebie, w stronę windy. Nie zdążyła. Ludzie się wpakowali do miejsca, gdzie Mercedes też chciała wejść. Co jej zostało? Czekać na następną windę, albo...
Przypomniało jej się, jak uwielbiała biegać po schodach z Martiną. Gdy jej przyjaciółka przyjechała do Madrytu na parę tygodni. Biegały po schodach, bawiły się w tygrysy, które biegały po swoim mieszkaniu. To była ich ulubiona zabawa, tak spędzały wiele godzin swych wakacji. Więc pomyślała o tej pięknej przeszłości i pobiegła. Biegła po tych wielkich schodach, śmiała się i czuła się wolna. Kiedy już dobiegła do sali numer 18, nie mogła złapać oddechu. Była bardzo szczęśliwa.
Spojrzała na mężczyznę niedaleko niej. Podeszła do niego i poklepała jego ramię.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale muszę znaleźć Ruggero..
- Ruggero Pasquarelli? Po co? On chyba nie ma przyjaciół. - zaśmiał się wrednie. - Niech pani pójdzie na koniec tej sali. Wtedy go pani znajdzie. Powodzenia! - odszedł. Miała nadzieję, że to, co wcześniej spotkana osoba powiedziała, nie było prawdą. Podczas gdy szła przed siebie, wszyscy się na nią gapili, jakby nie mieli niczego lepszego do roboty. To było upokarzające, iść do człowieka, którego Lambre nie nigdy nie widziała. W jej głowie były tylko dwa słowa: "Wycofaj się". Z każdym krokiem ona stresowała się jeszcze bardziej.
- Dokąd tak pędzisz, ślicznotko? - usłyszała od jednego z ludzi, którzy patrzyli na nią i się śmiali pod nosem. Postanowiła się tym nie przejmować, iść dalej. Kiedy dotarła do końca pomieszczenia, zauważyła mężczyznę, który patrzył w stos papierów przed nim. Postanowiła, że zaryzykuje i zapyta go czy jest tym Ruggero.
- Proszę pana.. - szepnęła niepewnie i patrzyła jak wcześniej wspomniany człowiek się odwraca.
Jej serce zaczęło szybciej bić. Na jej policzkach pojawiły się rumieńce. Nie wiedziała dlaczego, nie wiedziała jak.
- Znowu się spotykamy - na jego twarzy po pierwszy raz tego dnia zagościł uśmiech.
 Znów spotkał swoje długo wyczekiwane marzenie.

______________________
Łał... Długi mi wyszedł ten rozdział xD
Ale tylko dlatego, że jest długi, nie znaczy, że jest dobry! O nie, jest jakiś taki.. dziwny? 
Dziękuje wszystkim za wasze komentarze <3 Jesteście najlepsi ;D
Ej, dobijemy do 4000 wyświetleń? Takie wasze wyzwanie <3
Jeśli chcecie się dowiedzieć trochę o mnie (co myślę, że jest bardzo mało prawdopodobne), zajrzyjcie do nowej zakładki "About the author". Ach, ale co was obchodzi jakaś tam Nina? 
Przecież was obchodzi RUCHI <333
Tak, wiem ^^ Połączyłam ich <3
Ale później będziecie mnie nienawidzić xD Dlaczego? O tym kiedy indziej..
"Kocham cię. Dlaczego? Nie wiem."
Niedługo święta ^^ 
Kto mnie będzie polewał wodą? ^^
Ok, czekam na wasze reakcje <3
Nina Verdas ♥

środa, 9 kwietnia 2014

♥ Chapter 5 ♥

"Dla niego rzeczywistość była piekłem."
Dedykuje ten rozdział Miśce.

Ruggero Pasquarelli. Chłopak o wielkich marzeniach, które się nigdy nie spełniły. Kiedy siedział na swoim małym łóżku, rozmyślał o jednorożcach, piratach i wróżkach. Jego mały świat był pełen rzeczy, które uzupełniały całe jego życie, ale które, niestety, nie były prawdziwe. Nie miał rodziny. Rodzice go porzucili kiedy był bardzo mały i nikt nie chciał go wziąć do siebie. Spędził całe swoje marne dzieciństwo w sierocińcu, a gdy przyszedł czas, żeby wyjść i zmierzyć się z prawdziwym światem, nie wytrzymał tego. Trudno mu było znaleźć samego siebie, a gdy już znalazł prace i żył normalnym życiem, nikt nie doceniał tego co robił. 
Czuł się jakby cały świat się od niego odwrócił. Jakby wszyscy czekali na to, żeby się potknął. Nie był gotowy na prawdziwy świat, który go przerażał. Próbował jak najbardziej, żeby ludzie widzieli w nim dobro. Każdego dnia budził się i był przerażony tym, co na niego czekało.
Nikt nie przygotował go do świata realnego. Musiał sobie sam radzić, a jego marzeniem było to, żeby znaleźć kogoś bliskiego. Kogoś, kto by go doceniał.

- Przepraszam. - Jej głos był delikatny i wolnym ruchem ręki zgarnęła swoje blond loki ze swojej twarzy. Spojrzała na jego czyste martensy, a po chwili jej wzrok powędrował do góry. Mężczyzna  nadal krzyczał jak szalony. Popatrzyła na jego czekoladowe oczy i uśmiechnęła się. Nagle Włoch przestał wrzeszczeć i spojrzał na kobietę przed nim.
- Co powiedziałaś? - spytał ze zdziwieniem. Zazwyczaj to on był tym, który przepraszał, a nie osoba, która czasami naprawdę była winna. Zaczął się jąkać, na co blondynka odpowiedziała śmiechem. Według niego, jej twarz była idealna. Chociaż miała rozczochrane włosy, jej makijaż był cudownie ułożony, a jej oczy były pełne szczęścia. Jej zęby były białe i idealnie ułożone, jak małe perełki. Niesamowita istota stała przed nim i cichutko się śmiała.
- Przepraszam. - powtórzyła i dopiero wtedy, Ruggero zauważył jaki piękny głos ona ma. - To przecież przeze mnie twoje papiery są teraz rozwalone. Pomóc ci w czymś?
Tego się nie spodziewał. W pięć minut, ona wypowiedziała słowa, których nigdy nie słyszał przez całe te swoje nędzne życie. Pokręcił przecząco głową. Z otwartą buzią patrzył, jak magiczna kobieta, którą dopiero co poznał, znika.
 Jego marzenie się spełniło.

Patrzyła na wielkie krople za oknem, jak powoli spływają po budynkach dookoła jej domu. Uwielbiała siedzieć wieczorami w tym małym pięknym pokoju, słuchać jak deszcz bębni o szyby, jak szumi na dachu i jak robi, że czuje się bezpiecznie na łóżku, który kiedyś należał do jej mamy. Jej rodzicielka podarowała jej dużo pamiątek z jej dzieciństwa, zdjęcia, listy i inne rzeczy, które należały do niej. Łóżko było stare i skrzypiało, lecz jej to nie przeszkadzało. Pachniało jej dzieciństwem, spokojnym okresem, którego nigdy nie zapomni. Pamiętała te długie letnie dni, które spędzała na łąkach, z jej rodzicami, którzy siedzieli sobie na kocu niedaleko jej. Jej dziadkowie mieszkali z dala od miasta, więc lato na wsi a nie w Buenos Aires było dla niej niesamowitym przeżyciem, uwielbiała biegać jak szalona po lasach, które były dookoła starego domu jej babci i dziadka.
Ze wspomnień ocknął ją jej narzeczony, całując ją w czoło.
- Co na obiad? - spytała, podczas gdy on usiadł koło niej na łóżku.
- Sałatka. - spiorunowała go wzrokiem, a on się zaśmiał. - Żartuje. Chodź, to zobaczysz.
- Jeszcze chwilę. Zaraz do ciebie dołączę. - wyszedł, a ona wzięła zdjęcie jej brata. Uśmiechnęła się, lecz jedna łza pokazała jak nadal cierpiała. - Tęsknie za tobą. Ale będę silna. Tak, braciszku. Nie jestem tą Martiną Stoessel, która boi się byle czego. Ta nowa Martina będzie odważna. Kocham cię. - odstawiła wcześniej wspomniany przedmiot i pobiegła na dół.
Na niebie pojawiła się tęcza.

_____________________
Dlaczego Miśce? Bo jest nowa na bloggerze, a jej blog dopiero się rozwija. A ma taki wielki talent, że nie wiem co powiedzieć. Patrycja i Natalka, moje kochane dziewczyny <3 Więc możecie znaleźć moją kochaną miśkę z anonimka TUTAJ. <33333
Jezu, statystyki przerastają mnie, poważnie (w dobrym sensie xD). Komentarze? Jest ich mnóstwo, ostatnio jestem bardzo szczęśliwa z tego co dla mnie robicie <3 Jesteście kochani, dajecie mi siłę i chęć do pisania, pomagacie mi się wzbić do góry, kiedy ja zapominam jak mam latać... <3
Mam nadzieje, że nigdzie nie pójdziecie, nie odejdziecie. Co mogę jeszcze powiedzieć? Wszyscy mówicie, że to JA jestem cudowna i że to JA mam talent, ale to wy jesteście cudowni i to wy macie talent do robienia, że uśmiech pojawia się na mojej twarzy. 
Jakoś dziwna wyszła mi ta końcówka :/
Ruggero i Mechi <3  Ruggero taki zdziwniony, Mercedes powiedziała "Przepraszam" xD
Jorge straszy Tini sałatką terroru ;3

Nina Verdas ♥