środa, 16 kwietnia 2014

♥ Chapter 6 ♥

"Chciałabym być kroplą deszczu.
Nie obchodzi mnie to, że spadłabym na ziemię.
Nie byłabym taka samotna jak teraz jestem."

Życie jest okropne. Jeżeli myślisz, że będziesz żyć spokojnie i nikt nie będzie cię wkurzał, pomyśl znowu. Świat jest okrutny. Żyją na nim ludzie, którzy zrobią wszystko, żeby cię skompromitować. Znęcają się nad tobą, nawet jeśli nic złego nie zrobiłeś. Znajdą najmniejszy pretekst, żeby się z ciebie śmiać. Ale nie pozwól, żeby tacy ludzie zawładnęli twoim życiem. Sprawiasz im przyjemność, pokazując, że jesteś słaby. A tego chyba nie chcesz? Nie chcesz dać im satysfakcji, że pokonali cię? Bo jeśli poddasz się, oni będą cię jeszcze bardziej nękać. Jeśli ich po prostu zignorujesz, powiesz, że nie obchodzi cię to co oni myślą, w końcu cię zostawią. Bo po co mają był wredni dla osoby, którą nie rusza to co oni myślą? Świat jest straszny, lecz jeśli będziesz silny, będziesz żyć dobrze. Zdarzą ci się momenty w których będziesz chciał upaść i już się nie podnieść, ale jeśli będziesz odważny, podniesiesz swoją głowę, powiesz, że sobie poradzisz i pójdziesz naprzód. Nawet nie spojrzysz na tych idiotów, którzy nie są warci twojej uwagi. Tak właśnie powinieneś żyć.
Być odważnym człowiekiem. 

Pomaszerowała do domu. Na jej twarzy było widać złość, a jej włosy były pokryte trawą. Chciała położyć się na łóżku niegdyś należącym do jej babci i już nie wstawać aż do kolacji. Nie chciała już widzieć swojego brata. Dla niego to było śmieszne, że Martina była cała w tej brudniej trawie. Pewnie nadal się śmiał jak głupek w tamtym lesie. 
- Coś się stało, kochanie? - usłyszała głos jej cudownej mamy. Odwróciła się i pokazała jak bardzo była wściekła. Uśmiech zniknął z twarzy kobiety. - Gdzie jest Alfredo? 
- On jest straszny! Bawiłam się z nim, było dobrze mamo, naprawdę, ale on zaczął rzucać we mnie trawą! 
- Zostawiłaś go samego? - spytała chłodno. Dziewczynka się zdziwiła, bo jej brat był od niej o wiele starszy. Mógł sobie poradzić sam, prawda? Pokiwała głową. Nie spodziewała się tego co potem nastąpiło. 
- Martina! - krzyknęła jej rodzicielka. - Przecież zabrałaś latarkę, a zaczyna się robić ciemno! Dlaczego nie pomyślałaś, że twój brat będzie potrzebował światła?! - nic nie docierało do Martiny. Myślała, że jej brat po jakimś czasie ruszy się i pójdzie do domu za nią. Wkurzyło by ją to, lecz to było lepsze niż patrzeć jak jej mama się martwi. Po chwili została sama, jej mama weszła do domu jej dziadków.
- Alfredo, - krzyknęła i miała nadzieję, że jej brat ją usłyszy. - nie chciałam cię zostawić samego w tym lesie! Ja po prostu.. Ja.. Przepraszam! Jeśli się chowasz, to wyjdź, mama jest na mnie wściekła... Proszę... - lecz nie dostała żadnej odpowiedzi. Ujrzała swojego ojca i dziadka biegnących w stronę wielkiego lasu. Zaczęła biec za nimi, bo chciała jakoś pomóc im. - Poczekajcie! - jej ojciec odwrócił się i wskazał ręką swojemu teściu, żeby biegł dalej. Klęknął przed jego malutką córką i wziął ją za rękę. 
- Tini, poczekaj tutaj. Zaraz wrócimy. Poczekaj na nas. Babcia ci upiekła ciasto. Idź kochanie. - pobiegł dalej. Zrobiła to, co jej ojciec kazał. Ale gdy weszła, nie czuła tej przyjemności jakiej czuła zawsze gdy przekraczała próg tamtego domu. Wszystko było takie ciche, jakby nikogo nie było. Poszła do kuchni, w której siedziała jej mama. Jej babcia stała przy umywalce, lecz nic nie robiła. Patrzyła bezsensownie na brudne talerze, które walały się przed nią. Dziewczynka usiadła na wielkim krześle i wepchnęła sobie do buzi czekoladowe ciasteczko. Poczuła jego słodki smak na jej języku. Zaczęła je chrupać i popatrzyła dookoła siebie. W kącie leżała jej piękna gitara, więc zdecydowała ją podnieść. Kiedy już wyjęła ją z futerału, dwie dorosły kobiety usłyszały jej piękny głos. Odwróciły się i zobaczyły ich małą dziewczynkę śpiewającą piosenkę. Od razu na ich twarzach pojawił się uśmiech. Czuły się dumne z tego, że Martina miała taki talent.
Kiedy miały zaczął bić brawo, usłyszały otwierające się drzwi. Pobiegły w stronę głosu jej ojca. Podczas gdy wszyscy już byli w korytarzu, młoda dziewczyna nadal była w kuchni odkładając jej kochany instrument. Potknęła się parę razy zanim dobiegła do miejsca gdzie wszyscy się znajdowali, ale kiedy już tam dotarła, wyrwał jej się krzyk, pełny bólu i cierpienia. Jej brat leżał na podłodze i miał wielką ranę na czole.
- Amelia, zadzwoń na karetkę! - zaczął wrzeszczeć jej dziadek. Jej mama wzięła swój telefon komórkowy i zaczęła naciskać różne guziki. Panikowała, zresztą tak jak wszyscy.
- Wszystko będzie dobrze. - szepnął jej ojciec.
To było największe kłamstwo, które Martina usłyszała w całym swoim życiu.

- Wiesz, że kiedyś chciałabym zostać syrenką? - spytałam, patrząc na Alfredo. Bawił się swoimi zabawkami, lecz spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Ja też. Byśmy pływali po całym oceanie i byśmy byli wolni. - zaśmiałam się. To było cudowne, że mój brat był taki związany ze mną. Mieliśmy takie piękne marzenia. Wspólne marzenia. Lecz on odszedł...

Otworzyła gwałtownie swoje powieki. Była spocona i zmartwiona, a przez jej oczy próbowały się przebić łzy. Miała być silna, ale tylko raz wspomniała swojego brata i już ma koszmary. Już lękało ją zdarzenie, które wydarzyło się kiedy ona była jeszcze młoda. Nie chciała już wspominać, nie chciała żyć przeszłością, lecz nie umiała... Tak bardzo kochała swego brata, a on jednego dnia znikną z jej życia..
Smutek wygrał. Zaczęła szlochać, każda łza była jeszcze większa i pokazywała jeszcze więcej bólu. Miała nadzieję, że zdąży pobiec do łazienki i dalej płakać tam, lecz Jorge ją zbyt dobrze znał. Wiedział kiedy cierpiała. Więc od razu gdy ona zaczynała cierpieć, on o tym wiedział. Zupełnie jakby był częścią jej. Kiedy ona była szczęśliwa, on był szczęśliwa. Kiedy ona się martwiła, on się martwił. Przytulił ją i pozwolił, żeby jej gorzkie łzy spływały po jego koszuli. Nie mówił, żeby przestała płakać, bo wiedział jak trudno było jej przytrzymać te łzy smutku.
- Co się stało? - spytał nadal trzymając ją w swoich objęciach. Próbował zrozumieć co jego narzeczona mówi podczas gdy nadal szlochała. Dał jej czas na uspokojenie się, bo był bardzo cierpliwym człowiekiem i rozumiał przez co Martina przechodziła. Widział jak bardzo cierpiała. Po chwili jednak uspokoiła się i zdołała wydusić parę słów.
- Mój brat mi się śnił.. - szepnęła i znowu położyła swoją głowę na poduszce. Patrzyła na jego oczy, czuła się bezpieczna koło niego. Miała nadzieję, że tak zostanie do końca jej dni.
Schylił się i złożył delikatny pocałunek na jej ustach. Nic nie powiedział, tylko przytulił ją i czekał aż jego ukochana wreszcie zaśnie w spokoju, żeby on też mógł odpłynąć w krainę Morfeusza bez żadnych zmartwień.  

- Panna Lambre, - zaczął jej szef. Łysy mężczyzna wyznaczał każdemu pracownikowi zadanie. Teraz był czas na nią. - pójdzie pani do biura "Entertaiment Time" i zada pani parę pytań niektórym pracownikom. Jest to niezwykle ważne dla naszego czasopisma, a pani jest pracowita, więc mam nadzieję, że pani nie zawiedzie nas. - skończył swoją wypowiedź i podał kobiecie stos papierów. Wstała, pożegnała się i wyszła z biura mężczyzny. "Pada deszcz, jest poniedziałek i muszę jechać do jakiegoś nieznanego mi biura. Spełnienie marzeń", pomyślała wzdychając ciężko.
Kiedy już patrzyła na wielki budynek przed nią, cicho odetchnęła. Już wiedziała, dlaczego to zadanie było trudne. Będzie siedziała tam przez cały dzień, biegając po salach, zadając bezsensowne pytania pracownikom. Zrobiła pierwszy krok w stronę wielkich drzwi. Po chwili weszła do środka i była zaskoczona tym, co zobaczyła. Była pewna, że w "Entertaiment Time" będzie dużo ludzi, ale nie spodziewała się, że aż tak dużo. Czuła się taka zakręcona, a wszyscy dookoła jej rozmawiali, pili kawę lub biegli do pracy. W końcu zdecydowała znaleźć recepcjonistkę, żeby ta wskazała jej drogę do pierwszego pracownika.
- Ruggero Pasquarelli... Ruggero.. - mamrotała pod nosem kobieta o czarnych włosach. - Mam! Sala numer 18, tam pani go znajdzie. Życzę pani miłego dnia! - uśmiechnęła się, po czym odwróciła i bazgrała coś dalej. Blondynka ruszyła przed siebie, w stronę windy. Nie zdążyła. Ludzie się wpakowali do miejsca, gdzie Mercedes też chciała wejść. Co jej zostało? Czekać na następną windę, albo...
Przypomniało jej się, jak uwielbiała biegać po schodach z Martiną. Gdy jej przyjaciółka przyjechała do Madrytu na parę tygodni. Biegały po schodach, bawiły się w tygrysy, które biegały po swoim mieszkaniu. To była ich ulubiona zabawa, tak spędzały wiele godzin swych wakacji. Więc pomyślała o tej pięknej przeszłości i pobiegła. Biegła po tych wielkich schodach, śmiała się i czuła się wolna. Kiedy już dobiegła do sali numer 18, nie mogła złapać oddechu. Była bardzo szczęśliwa.
Spojrzała na mężczyznę niedaleko niej. Podeszła do niego i poklepała jego ramię.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale muszę znaleźć Ruggero..
- Ruggero Pasquarelli? Po co? On chyba nie ma przyjaciół. - zaśmiał się wrednie. - Niech pani pójdzie na koniec tej sali. Wtedy go pani znajdzie. Powodzenia! - odszedł. Miała nadzieję, że to, co wcześniej spotkana osoba powiedziała, nie było prawdą. Podczas gdy szła przed siebie, wszyscy się na nią gapili, jakby nie mieli niczego lepszego do roboty. To było upokarzające, iść do człowieka, którego Lambre nie nigdy nie widziała. W jej głowie były tylko dwa słowa: "Wycofaj się". Z każdym krokiem ona stresowała się jeszcze bardziej.
- Dokąd tak pędzisz, ślicznotko? - usłyszała od jednego z ludzi, którzy patrzyli na nią i się śmiali pod nosem. Postanowiła się tym nie przejmować, iść dalej. Kiedy dotarła do końca pomieszczenia, zauważyła mężczyznę, który patrzył w stos papierów przed nim. Postanowiła, że zaryzykuje i zapyta go czy jest tym Ruggero.
- Proszę pana.. - szepnęła niepewnie i patrzyła jak wcześniej wspomniany człowiek się odwraca.
Jej serce zaczęło szybciej bić. Na jej policzkach pojawiły się rumieńce. Nie wiedziała dlaczego, nie wiedziała jak.
- Znowu się spotykamy - na jego twarzy po pierwszy raz tego dnia zagościł uśmiech.
 Znów spotkał swoje długo wyczekiwane marzenie.

______________________
Łał... Długi mi wyszedł ten rozdział xD
Ale tylko dlatego, że jest długi, nie znaczy, że jest dobry! O nie, jest jakiś taki.. dziwny? 
Dziękuje wszystkim za wasze komentarze <3 Jesteście najlepsi ;D
Ej, dobijemy do 4000 wyświetleń? Takie wasze wyzwanie <3
Jeśli chcecie się dowiedzieć trochę o mnie (co myślę, że jest bardzo mało prawdopodobne), zajrzyjcie do nowej zakładki "About the author". Ach, ale co was obchodzi jakaś tam Nina? 
Przecież was obchodzi RUCHI <333
Tak, wiem ^^ Połączyłam ich <3
Ale później będziecie mnie nienawidzić xD Dlaczego? O tym kiedy indziej..
"Kocham cię. Dlaczego? Nie wiem."
Niedługo święta ^^ 
Kto mnie będzie polewał wodą? ^^
Ok, czekam na wasze reakcje <3
Nina Verdas ♥

17 komentarzy:

  1. To nie było dziwne, a fajnee :D Martina w trawie XD Jajajaja ;) :* ♥ Kochaam i czekam na next.; D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nie mogę się z tobą zgodzić <3
      To byłoby śmieszne, gdyby nie zdarzenia zaraz po tym xd
      Ja też kocham ^^
      Poczekamy razem, ok? ;D

      Nina Verdas ♥

      Usuń
    2. Okey.<333 + Na moim blogu new rozdział.:)

      Usuń
  2. Superrrr w sensie smutny :'(
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje <3
      Chciałam, żeby był smutny xD Zła ja, co nie? ^^

      Nina Verdas ♥

      Usuń
  3. Hejka <3
    Od razu na początku uprzedzam i przepraszam że dodaję taki beznadziejny rozdział, tak więc zaczynam...

    To co napisałaś, ten piękny rozdział był po prostu cudowny. Tego nie da się opisać. Ile pasji i miłości w to wkładasz. Każde słowo jest takie..prawdziwe, pisane z pożądaniem...
    No to może pozwolisz że teraz trochę streszczę to arcydzieło..
    Cóż przyznam się że ja już czytałam to cudeńko, i wzbudziło chociaż nadal wzbudza we mnie zachwyt, podziw. Widać że życie Martiny w dzieciństwie nie było za ciekawe. Straciła brata, którego kochała. Teraz śnią jej się koszmary, tak jakby miała coś z tym wspólnego. Czytając to łzy leciały strumieniami po moich policzkach. Opisałaś sytuacje, które zdarzają się codziennie w tysiącach domów.
    A teraz Mercedes. Piękne wspomnienia z przeszłości. Gdy kiedyś z Martiną razem świetnie się bawiły. Były młode i wolne. Nie musiały przejmować się światem.
    A co do tych dwóch osób
    pierwszej, która śmiała się z Ruggero
    drugiej, która śmiała mówić i nazywać pierwszą lepszą, nieznaną osobę śliczną.
    Ludzie są bezczelni.... Nie wiedzą kiedy powiedzieć stop. Są chamscy i nie mają uczuć. Ale nie warto się tym przejmować, trzeba iść przed siebie, nie zwracając uwagi na ludzi nie godnych naszego szacunku.
    Ja widzę ten rozdział takim pięknym jakim jest <33
    Jeszcze raz przepraszam za ten komentarz,
    Kocham Cię

    Miśka Verdas <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty dobrze wiesz, jak pisanie jest ważne dla mnie <3 Dlatego poświęcam każdy swoją wolną chwilę na pisanie. To prawda, wkładam w to mnóstwo miłości i pasji... <3
      Opisałaś to pięknie <3 Lepiej ode mnie, a to mój blog ;D
      Tak, chciałam pokazać, że jej dzieciństwo nie było obsypane różami. Nie wiem czy mi to wyszło :/
      Zgadzam się.. Niektórzy ludzie są straszni. To właśnie chciałam pokazać, że mimo tego, że nasi bohaterowie są uprzejmi, świat jest okrutny.
      Komentarz był cudowny ^^
      Dziękuje <3

      Nina Verdas ♥

      Usuń
  4. Hej, hej hej :D
    Z tej strony ta wariatka xD
    A tak na marginesie...
    Weź mi tu nie pieprz głupot, że nikt się Tobą nie interesuje, bo wszyscy się Tobą interesują!
    Okey. Przechodzimy do rozdziału...
    Szósteczka jest boooska ^^
    Widać, że w każde zdanie wkładasz dużo pracy i serca. Jak bardzo kochasz to, co robisz. Miło się czyta, wiedząc, że autorka się nad tym napracowała.
    Martina... Bardzo mi jej szkoda. Naprawdę miała strasznie trudne dzieciństwo. Straciła swojego jedynego, kochającego brata. Mieli wspólne marzenia i tyle tematów do rozmowy. Utrzymywali ze sobą takie dobre i przyjazne relacje. Tęskni za nim i brakuje jej jego, a teraz jeszcze śnią się jej koszmary, że ona "maczała w tym palce".
    Mechi... Ona posiada śliczne wspomnienia z przeszłości. Wraz z Tini bawiły się razem i nie miały tylu problemów, co teraz. Nie musiały się niczym martwić, ale teraz to się zmieniło.
    Gdy jesteśmy już przy Mercedes, fajnie, że zrobiłaś nam tu Rugedes, ale co ma znaczyć, że Cię znienawidzimy, hę?! Co Ty knujesz? Oj tylko mi ich rozdziel... Sama, osobiście przyjdę do Ciebie w nocy xD
    Wiem, że to taki krótki komentarz, że krótszego nie ma, ale nie mam weny, ani nastroju. Przepraszam. Życzę weny :*

    Patrycja ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej <3
      Witaj wariatko, ale to ja jestem większą wariatką xDD
      Będę sobie mówiła ile chce, bo nikt się mną nie interesuje... Nanaananaa <33
      Nie jest ;3
      Napracowałam? Tak. Ale nie przyniosło z tego żadnych dobrych rezultatów.
      Tak, chciałam pokazać, jak bardzo cierpiała i niestety nadal cierpi. Jej brat był dla niej bardzo ważny, ale odszedł.
      Co ja knuje? A, nic takiego... Tylko to coś co sprawi, że będziesz bardzo, bardzo zła...
      O JEZU *,* To ja zamykam wszystkie okna!
      Nic nie szkodzi <3
      Dziękuje ^^

      Nina Verdas ♥

      Usuń
  5. Jejusiu :*
    Rozdzialik dodałaś! <33
    Ja tu wrócę <333
    Jestem na telefonie i u babci, więc jak wrócę to komentarzyk się pojawi :*
    Wrócę tu kochana <3333

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku! Przepiękny!
    Najbardziej podobał mi się początek, to o silnym człowieku.
    Bardzo mądre!
    Sama to napisałaś czy wzięłaś z jakiejś stronki? :*
    Ruchi <33333333
    Ojej *o*
    Cudowne rozdziały piszesz, jedna z najlepszych blogerek świata <333
    Czekam na nexta.
    Oj coś czuję, że również będzie CUDOWNY!!!
    Życzę weny w związku z następnym :*

    Całuski,
    Cande ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje <3
      Nie, sama to napisałam xd Takie tam moją mądrości, nic mądrego z nich nie wynika xDD
      Dziękuje, ale najlepszych? Przesadzasz.. ;3
      Ja też czekam <3
      Gracias ^^

      Nina Verdas ♥

      Usuń
  7. Nie rób tak bym była zła o Ruchi!!!!
    Bo źle będzie!!!
    Ta para poznaje się tak słodko, że po prostu mie powinnaś mieć sumienia ich rozwalać!
    Brat Tini...
    Historia naprawdę smutna lecz przemówiła do mojego serca. Zaczynam żałować, że źle traktuję swojego.
    Podobało mi się i z pewnością dobijemy do 4000 wyświetleń!
    Dziękuję za komentarz i mam nadzieję, że częściej u mnie zawitasz ;-)
    Loffki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emm.. Przepraszam, ale chyba ich jednak rozwalę xD
      Źle? A jak? :D
      Nie powinnam, ale jednak mam ^^
      Dziękuje <3
      Już dobiliśmy xd Szybcy jesteście! :D
      Na pewno ;3

      Nina Verdas ♥

      Usuń
  8. O matulu boska!! <333
    JEŚLI JESZCZE RAZ MI NAPISZESZ, ŻE TO CO PISZESZ JEST NUDNE I BEZNADZIEJNE, TO WIESZ CO ZROBIĘ?! ZNAJDĘ I U D U S Z Ę!! :*
    Początek Caps Lockiem zawsze spoko, prawda?
    A teraz muszę Ci coś powiedzieć...
    TO... BYŁO... MEGA HIPER SUPER DUPER!! <333
    Jak ty możesz mówić, że to jest beznadziejne?!
    No kurde... Nie wytrzymam -.-
    Beznadziejne i nudne?!
    Ja ci kurde zaraz dam nudne i beznadziejne! :*
    Obie dobrze wiemy, że to jest piękne, cudowne, boskie, wspaniałe i MEEEEGAAA <33333
    A teraz jeszcze jedna sprawa :D
    Wiesz jak bardzo Cię kocham?
    Nie?
    No to już mówię.
    Kocham Cię bardzo bardzo mocno miśku <3333
    Już wiesz?
    No to dobrze <33333
    Em... No nie wiem co mam jeszcze napisać ;cccc
    O!
    Już wiem!
    Kocham Cię mocno mocno skarbie ty moje kochane ♥♥♥
    Nawet nie masz pojęcia <3333
    Kocham Cię całym moim serduchem ^-^
    <333333333
    Kocham bardzo bardzo <333333
    Żegnam Cię ty mój pyszczku ♥♥♥
    Oczywiście nie na zawsze <333
    kc kc kc kc kc kc kc kc kc kc <3333

    Cheryl ♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj <3
      A tak ogólnie to to jest beznadziejne i nudne ;D
      Ustaw się w kolejce, bo już dużo ludzi planuje mnie zamordować ^^
      Nie jest! To HIPER-SUPER-GŁUPIE :D
      Nie zgodzę się, ale i tak dziękuje <3
      Ja też cię kocham! <333 Bardzo, bardzo, bardzo <3
      Całym? ;3 Jejciu <3 Ile miłości! <3
      Pyszczku ty mój <3
      Żegnaj <3
      Ja cb też <333

      Nina Verdas ♥

      Usuń

Dziękuje za czytanie moich bzdur. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.
<3333333333333333333