"Niektórzy z nas po prostu próbują przejść przez swoje życie
bez rozpadania się na tysiące kawałeczków."
Ten rozdział dedykuję Cheryl ♥ To coś jest dla Ciebie, Kućku.
Ten rozdział dedykuję Cheryl ♥ To coś jest dla Ciebie, Kućku.
"Kocham cię". Dwa słowa, które mogą zmienić tak dużo w życiu jakiegoś człowieka. Jest to cudowne, wiedzieć, że ktoś darzy cię takim pięknym uczuciem, jakim jest miłość. Świadomość, że ktoś cię kocha, jest niesamowita. Czujesz się wyjątkowo, jakbyś był jedyny w swoim rodzaju.
Lecz niektórzy ludzie mówią te wszystkie pieszczotliwe słowa, mówią "kocham" i kłamią. Wykorzystują tą drugą osobę, dają jej niepotrzebną nadzieję, która nie powinna zostać użyta w taki okrutny sposób. Po co jednak oszukują kogoś, kto na to nie zasłużył? Czy myślą, że sprawienie komuś przykrości nie jest niczym wielkim? Czemu tak robią? Wydaję nam się, że robią to dla przyjemności, lecz prawda jest taka, że jest możliwość, iż stało się coś w przeszłości, co sprawiło, że nie mieli innego wyjścia...
Westchnęła ponownie, wyraźnie pokazując, że chce, żeby ten dzień już minął. Kolejna przeprowadzka. Kolejny raz musiała się pożegnać z osobami, które dopiero co poznała. Dlaczego nie mogła się zatrzymać i zbudować swego życia w jednym miejscu? Jej rodzice ciągle zmieniali jej szkoły i nigdy nie wydawało jej się, że gdy próbowali się wytłumaczyć, nie mówili jej prawdy. Od dnia, w którym jej brat został ofiarą tragicznego wypadku w tamtym lesie, nic w jej życiu nie było takie same. Każdego ranka jej poduszka była mokra od jej gorzkich łez. Nikt o tym nie wiedział, nawet jej najbliższa przyjaciółka, która została w Madrycie po ich cudownych wakacjach spędzonych razem. Hiszpanka codziennie dzwoniła lub pisała do Martiny, lecz nie wiedziała, co się u niej działo każdego wieczora. Mercedes wiedziała o wypadku jej brata, ale nie wiedziała, jaki bardzo ważny był Alfredo w życiu jej przyjaciółki. Czasem była przygnębiona, z powodu, że Martina jest na drugim końcu świata i wiedziała, że dziewczyna ją potrzebuje, ale nie mogła nic z tym zrobić. Jednak nie wiedziała jednego; osoba, która jest jej najlepszą przyjaciółką, ma sekrety. Sekrety, o których wiedziała tylko jedna osoba, młoda kobieta, która nie zasłużyła na takie traktowanie, na te krzywdy, które wyrządził jej los. Nie chciała, by ktoś jej mówił, że to co robi jest złe, żeby ją powstrzymywał i pilnował. Chciała to przeżyć sama, w swoim własnym świecie. Jej rodzice widzieli, że cierpiała, ale nie wiedzieli jak jej pomóc. Co mieli zrobić? Za każdym razem, gdy prosili ją o normalną rozmowę, kończyło się to wrzaskami i zamykaniem się w pokoju na klucz. Martwili się o nią, mówili, że muszą się ciągle przeprowadzać, bo ich praca nie pozwala im zostanie w jednym miejscu. Podróżowali po całej Argentynie, raz pojechali na parę miesięcy Chile, a kiedy już ich córka miała siedemnaście lat, wrócili do miasta, w którym Martina się urodziła i wychowała. Przez dziesięć lat nie widziała Buenos Aires i gdy nareszcie ujrzała te wszystkie cudowne kolory dookoła niej, była zafascynowana. Zapomniała jak cudownie jest przebywać w dużym, aczkolwiek pięknym mieście. Poczuła się nareszcie jakby była w domu. Jej głowa od razu została wypełniona różnymi pomysłami i jej miłość do muzyki wróciła. Znów wzięła do ręki swoją ukochaną, lecz starą gitarę i zaczęła komponować. Jej pokój został przepełniony notkami i planami na kolejne piosenki. Teraz jednak musiała skończyć z tymi przyjemnościami, iż skończyły się wakacje. W powietrzu było czuć lekki wiaterek, który oznaczał zbliżającą się jesień. Wszyscy mieli coś do omówienia, każdy miał swoją własną wakacyjną historię. Czuła się, jakby była dziwna i inna, kimś, kto nie pojęcia o czym wszyscy mówią. Była obca, nie miała pojęcia jakie są fajne imprezy w tym tygodniu. Nie wiedziała, czy Samanta kupiła sobie obcasy, lub czy Luke umawia się teraz z Sandrą.
Zmęczona, usiadła na twardej ławce, która była trochę wilgotna od nadchodzącej brzydkiej pogody. Wyjęła kawałek papieru z jej szerokiego, napchanego książkami plecaka. Przyjrzała się mu uważnie i przeczytała pierwsze zdanie. Wydawało jej się idealne, lecz nie znała melodii do nowo napisanej piosenki. Zastanowiła się przez chwilę i zanuciła sobie coś, co przyszło jej do głowy. Od razu zapisała parę nut i nagle przyszło do niej wszystko co potrzebowała, by skomponować nową piosenkę. Nie wiedziała skąd wzięła się w niej siła, by to wszystko stworzyć, lecz była zadowolona efektem końcowym. Nie tylko ona. Ktoś ją uważnie obserwował, patrzył na każdy jej ruch. Słuchał ją i czuł, że wszystko dookoła niego znika. Nie obchodziło go to, że ktoś pomyślał, że buja w obłokach. Zrobił pierwszy krok. Jego serce zaczęło szybciej bić. Im bliżej był tej dziewczyny, tym jeszcze bardziej czuł się, jakby miał zaraz przytulić nieznajomą. Nigdy jej nie puścić. Szczęście rozpierało go od środka, czuł się, jakby miał zaraz wybuchnąć. Kiedy z jej ust wydobyły się pierwsze słowa napisanej przez nią piosenkę, wiedział, że będzie ona kimś więcej niż tylko zwykłą znajomą ze szkoły. Zakochał się. Po raz pierwszym poznał piękną miłość, która niesamowicie kontrolowała jego ciało. Nie wiedział co robi. Nie zorientował się, że usiadł koło nowo poznanej dziewczynie i patrzył na jej ślicznie ułożone włosy.
- Hej. - przywitał się. Jego uśmiech stał się jeszcze szerszy, gdy zobaczył, że zajęta dziewczyna podnosi swój wzrok. Popatrzyła na niego i na jej twarzy również pojawiło się szczęście, ale też zdziwienie. Nie spodziewała się, że ktoś będzie chciał z nią porozmawiać. Zwłaszcza ktoś, kto jest taki przystojny i wygląda, jakby nic go nie obchodziło co ona myśli. Myliła się. Bardzo go to obchodziło. Chciał wiedzieć o niej wszystko, chciał znać cały jej życiorys. Chciał jej pomóc, gdy ona potrzebowała wsparcia. Chciał ją widzieć każdego dnia i ciągle być obok niej. Miał nadzieję, że zostaną dobrymi przyjaciółmi, lub może, kimś więcej..
- Cześć. - wyszeptała, budząc go z transu. Ich spojrzenia się spotkały i czuli się, jakby ich serca przez chwilę się zatrzymały. Nie czuli nic, prócz wielkiego uczucia między nimi. Jego oddech przyśpieszył i patrzył jak dziewczyna naprzeciwko niego chowa wyrwaną z notatnika kartkę. Dotknął jej dłoni, by ewidentnie pokazać, żeby tego nie robiła. Zatrzymała się, wstrząśnięta ruchem chłopaka. Jego ciepło ją uspokoiło, jego dotyk rozpętał w niej niezwyczajną burze uczuć.
- Zaśpiewasz mi ją? - spytał, ponieważ chciał znów usłyszeć tą piękną melodię i te idealne słowa. Ta piosenka była czymś więcej niż tylko słowami napisanymi na kartce. Wiedział, że w przyszłości będzie wspomniał ten moment, że to uczucie między nimi jest czymś nadzwyczajnym. Miał ochotę zbliżyć się do nowo poznanej dziewczyny i popatrzeć jej głęboko w oczy. Chciał poczuć jej delikatne włosy, dotknąć jej policzka i nigdy nie puścić jej ręki. Za każdym razem, gdy widział jej uśmiech, rodziło się w nim coś czego nigdy nie czuł. Pokiwała głową i bez pewności czy dobrze robi, zaśpiewała pierwsze zdanie, które napisała poprzedniego dnia. Przeszła zaraz po tym do następnego zdania. Jej głos z każdą sekundą stawał się silniejszy i z jeszcze większą euforią śpiewała każde słowo. Zamknęła oczy i dała się ponieść muzyce. Chciała, by ten moment trwał wiecznie. Była tak bardzo szczęśliwa, nareszcie mogła podzielić się swoją pasją z kimś innym. Nareszcie mogła się cieszyć i robić co chce.
- Ser la letra en mi cancion... - skończyła, delikatnie podnosząc swoje powieki. Wiedziała, że coś jej brakuje, by jej piosenka została zakończona. Lecz ostatnie zdanie tej piosenki nie znajdowało się na kartce i Martina cały czas zastanawiała się, jakie ono może być. Miała kompletną pustkę w głowie. Nic do niej nie przychodziło, mimo, że bardzo się starała. Chciała, by koniec tej piosenki był niesamowity, lecz tylko tego zdania nie umiała napisać.
- Y tallarme en tu voz... - usłyszała jego niezwykły głos. Popatrzyła raz jeszcze na jego twarz, na jego cudowne usta i na jego piękne oczy. Chciała go mieć tylko dla siebie, zatrzymać go i nigdy nie puścić. Znali się zaledwie parę minut, a już wierzyła, że są dla siebie stworzeni. Było to trochę zwariowane, lecz jej serce podpowiadało jej, że ten chłopak nie był kimś zwykłym. Właśnie tego jej brakowało, kogoś, kto by ją rozumiał bez żadnych zbędnych słów. Ktoś, kto po takiej krótkiej znajomości tak bardzo się z nią związał i ją rozumiał. Ktoś, kto zamienił tylko z parę słów, a wiedział dokładnie co chciała osiągnąć przez tą piosenkę. Chciała wyraźnie pokazać, że jest sobą i nic tego nie zmieni.
Nie mogła w to uwierzyć. Szczęście dopadło ją w najmniej oczekiwanym momencie, w chwili, gdy traciła już wszelkie nadzieję. Kiedy jej światło w tunelu znikało, gdy chciała się już poddać. Nie miała ochoty nadal próbować, ale teraz miała jakiś powód. Miała jego.
- Podemos. - wyszeptali razem tytuł nowej piosenki. Ta piosenka połączyła ich dusze i pomogła im znaleźć odpowiedź na pytanie, które pojawiało się w ich głowie przez bardzo długi czas. ,,Czy jest ktoś na tym świecie, kto mnie rozumie?". Nie wiedzieli, czy kiedykolwiek znajdą swoje bratnie dusze i będą szczęśliwi z kimkolwiek. Jednak wreszcie na ich twarzach pojawił się prawdziwy uśmiech i mogli się cieszyć chwilą, nie zważając na to co się wydarzyło i na to co się może wydarzyć. Liczył się tylko ten jeden moment. Nic więcej. Chcieli, żeby trwał on na zawsze. Nie mieli ochoty nic ukrywać ani nigdzie iść. Byli tacy podobni. Czuli, że nic ich nie rozdzieli. Że będą razem do końca. Że pomimo tych trudności przez które będą musieli przejść, wszystko się w końcu ułoży. Ich miłość przetrwa, a wszystko co będzie chciało ich rozwalić zniknie. Nic nie będzie w stanie zniszczyć tego uczucia między nimi. Ale czy na pewno?..
- Ruggero Pasquarelli, jeżeli się nie mylę? - spytała, jej głos cichy a oddech nierówny. Nie miała pojęcia co się z nią dzieję. Przy ich pierwszym spotkaniu nie czuła się tak.. Nadzwyczajnie? Niesamowicie? Nie było wyjaśnienia, czemu się tak zachowywała. Mercedes była zawsze pewną siebie kobietą, która wiedziała czego chciała, ale tym razem nie miała pojęcia co powiedzieć ani co zrobić. Patrzyła na mężczyznę, który swoimi cudownymi brązowymi oczami obserwował jej twarz i każdy jej ruch.
- Tak. W jakiej sprawie pani do mnie przychodzi? - w jego głosie było słychać nutkę zdziwienia. Czemu ktokolwiek chciałby do niego przyjść? Znajomi z pracy go ignorowali, a nie znał nikogo innego niż tych wrednych ludzi, którzy razem z nim chodzili do pracy i spędzali wiele godzin w tygodniu z nim w tym wielkim budynku. Nikt nie miał z nim nic do czynienia.
- Wywiad. - rzuciła krótko a on pokiwał głową. Chciał pokazać, że wszystko rozumie, choć prawda była zupełnie inna. Skąd w ogóle przyszedł komuś do głowy pomysł, by przeprowadzić wywiad z nim? Przecież nic nie robił wyjątkowego. Spełniał tylko swoje obowiązki i próbował po prostu żyć bez żadnych nieporozumień. Wskazał jej ręką, by usiadła i posłał jej kolejny szczery uśmiech. Odwzajemniła ten gest i podeszła do krzesła niedaleko miejsca, gdzie właśnie stała. Powoli spoczęła na miękkim przedmiocie i rozejrzała się dookoła. Ujrzała różnych zaciekawionych ludzi, którzy od razu gdy zobaczyli jej podejrzliwy wzrok opuścili swoje głowy i wrócili do poprzedniego zajęcia.
- Z czym chce pani zacząć? - zadał pytanie, sprawiając, że kobieta się odwróciła i spojrzała na niego. Mercedes wyjęła ze swojej skórzanej torby stos papierów i zanim się zorientowała, parę z nich wyleciało z jej ręki. Powoli leciały w stronę podłogi, a wiaterek lekko kołysał nimi. Ruggero wyciągnął swoją rękę, by podnieść rozrzucone kartki i podał je Hiszpance. Podziękowała mu i swoją trzęsącą rękę szybko sięgnęła po swoje dokumenty. Unikała jego wzroku, a gdy złapał jej nadgarstek, wbiła swój wzrok w podłogę. Przełknęła ślinę i czekała aż coś się stanie. Nie chciała nic robić, iż bała się, że popełni błąd. Pogładził jej zimną dłoń swoimi ciepłymi palcami i oddał jej to co należało do niej.
- Pierwsze pytanie, poproszę. - wyjąkał.
- Dobrze. - odpowiedziała, a na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Co czuła? Coś innego niż zazwyczaj. Coś, co sprawiało, że nie mogła mieć poważny wyraz twarzy przez dłużej niż parę minut. Coś, co uginało jej kolana gdy stała. Co to było?
Miłość.
Westchnęła ponownie, wyraźnie pokazując, że chce, żeby ten dzień już minął. Kolejna przeprowadzka. Kolejny raz musiała się pożegnać z osobami, które dopiero co poznała. Dlaczego nie mogła się zatrzymać i zbudować swego życia w jednym miejscu? Jej rodzice ciągle zmieniali jej szkoły i nigdy nie wydawało jej się, że gdy próbowali się wytłumaczyć, nie mówili jej prawdy. Od dnia, w którym jej brat został ofiarą tragicznego wypadku w tamtym lesie, nic w jej życiu nie było takie same. Każdego ranka jej poduszka była mokra od jej gorzkich łez. Nikt o tym nie wiedział, nawet jej najbliższa przyjaciółka, która została w Madrycie po ich cudownych wakacjach spędzonych razem. Hiszpanka codziennie dzwoniła lub pisała do Martiny, lecz nie wiedziała, co się u niej działo każdego wieczora. Mercedes wiedziała o wypadku jej brata, ale nie wiedziała, jaki bardzo ważny był Alfredo w życiu jej przyjaciółki. Czasem była przygnębiona, z powodu, że Martina jest na drugim końcu świata i wiedziała, że dziewczyna ją potrzebuje, ale nie mogła nic z tym zrobić. Jednak nie wiedziała jednego; osoba, która jest jej najlepszą przyjaciółką, ma sekrety. Sekrety, o których wiedziała tylko jedna osoba, młoda kobieta, która nie zasłużyła na takie traktowanie, na te krzywdy, które wyrządził jej los. Nie chciała, by ktoś jej mówił, że to co robi jest złe, żeby ją powstrzymywał i pilnował. Chciała to przeżyć sama, w swoim własnym świecie. Jej rodzice widzieli, że cierpiała, ale nie wiedzieli jak jej pomóc. Co mieli zrobić? Za każdym razem, gdy prosili ją o normalną rozmowę, kończyło się to wrzaskami i zamykaniem się w pokoju na klucz. Martwili się o nią, mówili, że muszą się ciągle przeprowadzać, bo ich praca nie pozwala im zostanie w jednym miejscu. Podróżowali po całej Argentynie, raz pojechali na parę miesięcy Chile, a kiedy już ich córka miała siedemnaście lat, wrócili do miasta, w którym Martina się urodziła i wychowała. Przez dziesięć lat nie widziała Buenos Aires i gdy nareszcie ujrzała te wszystkie cudowne kolory dookoła niej, była zafascynowana. Zapomniała jak cudownie jest przebywać w dużym, aczkolwiek pięknym mieście. Poczuła się nareszcie jakby była w domu. Jej głowa od razu została wypełniona różnymi pomysłami i jej miłość do muzyki wróciła. Znów wzięła do ręki swoją ukochaną, lecz starą gitarę i zaczęła komponować. Jej pokój został przepełniony notkami i planami na kolejne piosenki. Teraz jednak musiała skończyć z tymi przyjemnościami, iż skończyły się wakacje. W powietrzu było czuć lekki wiaterek, który oznaczał zbliżającą się jesień. Wszyscy mieli coś do omówienia, każdy miał swoją własną wakacyjną historię. Czuła się, jakby była dziwna i inna, kimś, kto nie pojęcia o czym wszyscy mówią. Była obca, nie miała pojęcia jakie są fajne imprezy w tym tygodniu. Nie wiedziała, czy Samanta kupiła sobie obcasy, lub czy Luke umawia się teraz z Sandrą.
Zmęczona, usiadła na twardej ławce, która była trochę wilgotna od nadchodzącej brzydkiej pogody. Wyjęła kawałek papieru z jej szerokiego, napchanego książkami plecaka. Przyjrzała się mu uważnie i przeczytała pierwsze zdanie. Wydawało jej się idealne, lecz nie znała melodii do nowo napisanej piosenki. Zastanowiła się przez chwilę i zanuciła sobie coś, co przyszło jej do głowy. Od razu zapisała parę nut i nagle przyszło do niej wszystko co potrzebowała, by skomponować nową piosenkę. Nie wiedziała skąd wzięła się w niej siła, by to wszystko stworzyć, lecz była zadowolona efektem końcowym. Nie tylko ona. Ktoś ją uważnie obserwował, patrzył na każdy jej ruch. Słuchał ją i czuł, że wszystko dookoła niego znika. Nie obchodziło go to, że ktoś pomyślał, że buja w obłokach. Zrobił pierwszy krok. Jego serce zaczęło szybciej bić. Im bliżej był tej dziewczyny, tym jeszcze bardziej czuł się, jakby miał zaraz przytulić nieznajomą. Nigdy jej nie puścić. Szczęście rozpierało go od środka, czuł się, jakby miał zaraz wybuchnąć. Kiedy z jej ust wydobyły się pierwsze słowa napisanej przez nią piosenkę, wiedział, że będzie ona kimś więcej niż tylko zwykłą znajomą ze szkoły. Zakochał się. Po raz pierwszym poznał piękną miłość, która niesamowicie kontrolowała jego ciało. Nie wiedział co robi. Nie zorientował się, że usiadł koło nowo poznanej dziewczynie i patrzył na jej ślicznie ułożone włosy.
- Hej. - przywitał się. Jego uśmiech stał się jeszcze szerszy, gdy zobaczył, że zajęta dziewczyna podnosi swój wzrok. Popatrzyła na niego i na jej twarzy również pojawiło się szczęście, ale też zdziwienie. Nie spodziewała się, że ktoś będzie chciał z nią porozmawiać. Zwłaszcza ktoś, kto jest taki przystojny i wygląda, jakby nic go nie obchodziło co ona myśli. Myliła się. Bardzo go to obchodziło. Chciał wiedzieć o niej wszystko, chciał znać cały jej życiorys. Chciał jej pomóc, gdy ona potrzebowała wsparcia. Chciał ją widzieć każdego dnia i ciągle być obok niej. Miał nadzieję, że zostaną dobrymi przyjaciółmi, lub może, kimś więcej..
- Cześć. - wyszeptała, budząc go z transu. Ich spojrzenia się spotkały i czuli się, jakby ich serca przez chwilę się zatrzymały. Nie czuli nic, prócz wielkiego uczucia między nimi. Jego oddech przyśpieszył i patrzył jak dziewczyna naprzeciwko niego chowa wyrwaną z notatnika kartkę. Dotknął jej dłoni, by ewidentnie pokazać, żeby tego nie robiła. Zatrzymała się, wstrząśnięta ruchem chłopaka. Jego ciepło ją uspokoiło, jego dotyk rozpętał w niej niezwyczajną burze uczuć.
- Zaśpiewasz mi ją? - spytał, ponieważ chciał znów usłyszeć tą piękną melodię i te idealne słowa. Ta piosenka była czymś więcej niż tylko słowami napisanymi na kartce. Wiedział, że w przyszłości będzie wspomniał ten moment, że to uczucie między nimi jest czymś nadzwyczajnym. Miał ochotę zbliżyć się do nowo poznanej dziewczyny i popatrzeć jej głęboko w oczy. Chciał poczuć jej delikatne włosy, dotknąć jej policzka i nigdy nie puścić jej ręki. Za każdym razem, gdy widział jej uśmiech, rodziło się w nim coś czego nigdy nie czuł. Pokiwała głową i bez pewności czy dobrze robi, zaśpiewała pierwsze zdanie, które napisała poprzedniego dnia. Przeszła zaraz po tym do następnego zdania. Jej głos z każdą sekundą stawał się silniejszy i z jeszcze większą euforią śpiewała każde słowo. Zamknęła oczy i dała się ponieść muzyce. Chciała, by ten moment trwał wiecznie. Była tak bardzo szczęśliwa, nareszcie mogła podzielić się swoją pasją z kimś innym. Nareszcie mogła się cieszyć i robić co chce.
- Ser la letra en mi cancion... - skończyła, delikatnie podnosząc swoje powieki. Wiedziała, że coś jej brakuje, by jej piosenka została zakończona. Lecz ostatnie zdanie tej piosenki nie znajdowało się na kartce i Martina cały czas zastanawiała się, jakie ono może być. Miała kompletną pustkę w głowie. Nic do niej nie przychodziło, mimo, że bardzo się starała. Chciała, by koniec tej piosenki był niesamowity, lecz tylko tego zdania nie umiała napisać.
- Y tallarme en tu voz... - usłyszała jego niezwykły głos. Popatrzyła raz jeszcze na jego twarz, na jego cudowne usta i na jego piękne oczy. Chciała go mieć tylko dla siebie, zatrzymać go i nigdy nie puścić. Znali się zaledwie parę minut, a już wierzyła, że są dla siebie stworzeni. Było to trochę zwariowane, lecz jej serce podpowiadało jej, że ten chłopak nie był kimś zwykłym. Właśnie tego jej brakowało, kogoś, kto by ją rozumiał bez żadnych zbędnych słów. Ktoś, kto po takiej krótkiej znajomości tak bardzo się z nią związał i ją rozumiał. Ktoś, kto zamienił tylko z parę słów, a wiedział dokładnie co chciała osiągnąć przez tą piosenkę. Chciała wyraźnie pokazać, że jest sobą i nic tego nie zmieni.
Nie mogła w to uwierzyć. Szczęście dopadło ją w najmniej oczekiwanym momencie, w chwili, gdy traciła już wszelkie nadzieję. Kiedy jej światło w tunelu znikało, gdy chciała się już poddać. Nie miała ochoty nadal próbować, ale teraz miała jakiś powód. Miała jego.
- Podemos. - wyszeptali razem tytuł nowej piosenki. Ta piosenka połączyła ich dusze i pomogła im znaleźć odpowiedź na pytanie, które pojawiało się w ich głowie przez bardzo długi czas. ,,Czy jest ktoś na tym świecie, kto mnie rozumie?". Nie wiedzieli, czy kiedykolwiek znajdą swoje bratnie dusze i będą szczęśliwi z kimkolwiek. Jednak wreszcie na ich twarzach pojawił się prawdziwy uśmiech i mogli się cieszyć chwilą, nie zważając na to co się wydarzyło i na to co się może wydarzyć. Liczył się tylko ten jeden moment. Nic więcej. Chcieli, żeby trwał on na zawsze. Nie mieli ochoty nic ukrywać ani nigdzie iść. Byli tacy podobni. Czuli, że nic ich nie rozdzieli. Że będą razem do końca. Że pomimo tych trudności przez które będą musieli przejść, wszystko się w końcu ułoży. Ich miłość przetrwa, a wszystko co będzie chciało ich rozwalić zniknie. Nic nie będzie w stanie zniszczyć tego uczucia między nimi. Ale czy na pewno?..
- Ruggero Pasquarelli, jeżeli się nie mylę? - spytała, jej głos cichy a oddech nierówny. Nie miała pojęcia co się z nią dzieję. Przy ich pierwszym spotkaniu nie czuła się tak.. Nadzwyczajnie? Niesamowicie? Nie było wyjaśnienia, czemu się tak zachowywała. Mercedes była zawsze pewną siebie kobietą, która wiedziała czego chciała, ale tym razem nie miała pojęcia co powiedzieć ani co zrobić. Patrzyła na mężczyznę, który swoimi cudownymi brązowymi oczami obserwował jej twarz i każdy jej ruch.
- Tak. W jakiej sprawie pani do mnie przychodzi? - w jego głosie było słychać nutkę zdziwienia. Czemu ktokolwiek chciałby do niego przyjść? Znajomi z pracy go ignorowali, a nie znał nikogo innego niż tych wrednych ludzi, którzy razem z nim chodzili do pracy i spędzali wiele godzin w tygodniu z nim w tym wielkim budynku. Nikt nie miał z nim nic do czynienia.
- Wywiad. - rzuciła krótko a on pokiwał głową. Chciał pokazać, że wszystko rozumie, choć prawda była zupełnie inna. Skąd w ogóle przyszedł komuś do głowy pomysł, by przeprowadzić wywiad z nim? Przecież nic nie robił wyjątkowego. Spełniał tylko swoje obowiązki i próbował po prostu żyć bez żadnych nieporozumień. Wskazał jej ręką, by usiadła i posłał jej kolejny szczery uśmiech. Odwzajemniła ten gest i podeszła do krzesła niedaleko miejsca, gdzie właśnie stała. Powoli spoczęła na miękkim przedmiocie i rozejrzała się dookoła. Ujrzała różnych zaciekawionych ludzi, którzy od razu gdy zobaczyli jej podejrzliwy wzrok opuścili swoje głowy i wrócili do poprzedniego zajęcia.
- Z czym chce pani zacząć? - zadał pytanie, sprawiając, że kobieta się odwróciła i spojrzała na niego. Mercedes wyjęła ze swojej skórzanej torby stos papierów i zanim się zorientowała, parę z nich wyleciało z jej ręki. Powoli leciały w stronę podłogi, a wiaterek lekko kołysał nimi. Ruggero wyciągnął swoją rękę, by podnieść rozrzucone kartki i podał je Hiszpance. Podziękowała mu i swoją trzęsącą rękę szybko sięgnęła po swoje dokumenty. Unikała jego wzroku, a gdy złapał jej nadgarstek, wbiła swój wzrok w podłogę. Przełknęła ślinę i czekała aż coś się stanie. Nie chciała nic robić, iż bała się, że popełni błąd. Pogładził jej zimną dłoń swoimi ciepłymi palcami i oddał jej to co należało do niej.
- Pierwsze pytanie, poproszę. - wyjąkał.
- Dobrze. - odpowiedziała, a na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Co czuła? Coś innego niż zazwyczaj. Coś, co sprawiało, że nie mogła mieć poważny wyraz twarzy przez dłużej niż parę minut. Coś, co uginało jej kolana gdy stała. Co to było?
Miłość.
_________________________________
A dzisiaj tak nudno, praktycznie nic...
Macie romantyczną scenę Jortini? Macie.
Macie Ruchi? Macie. Więc cieszcie się jak najwięcej, bo już niedługo to wszystko runie! Muahaha!
Tak, tak, śmieję się, ale nie czuję się dzisiaj jakbym miała się nawet uśmiechać. Czemu? Niektórzy wiedzą, lecz nie będę się tym za bardzo przygnębiać..
Ten rozdział był dla mojego Kućka, którego kocham całym moim serduszkiem <3 Mam nadzieję, że to czytasz Karolinko ^^ Możesz teraz płakać, że dedykowałam Ci takie badziewie :/
Coś jeszcze?
Ach, tak :D Przepraszam, że tak długo musieliście czekać. Jestem głupia, tak wiem ^^
Nie warto było... xD
Proszę, przeczytajcie mój OS, bo napracowałam się nad nim i chciałabym znać Wasze opinie xD Albo nie! Jest beznadziejny, więc ostrzegam zanim cokolwiek zrobicie!
Ej, zapomnieliście o mnie? Bo tak długo mnie nie było.. Ugh.. Mam jednak nadzieję, że zostaniecie <3
Nina Verdas ♥
Zajmuje Skarbie <3
OdpowiedzUsuńHa! xD
Minute po dodaniu :*
Ja to mam szczęście :D
Brawo! ;*
UsuńGratuluję :D
Powodzenia życzę! xDD
Nina Verdas ♥
Zajmuję ♥
OdpowiedzUsuń♥ Rezerwacja ♥
OdpowiedzUsuńDzień dobry, skarbie <3 !!
UsuńA któż to zawitał tutaj ponownie? Ach ja :D
No, a więc...
Rozdział jest i boski, i idealny, i świetny, i wspaniały, i piękny, i wzruszający, i zajebisty, i najlepszy, i magiczny, i w ogóle... Wiesz co Ci powiem? Szokiem byłoby to, gdybyś napisała beznadziejny rozdział. Tak, bo każdy Twój rozdział jej piękny aż po brzegi i zdziwiłabym się, gdyby tak nie było. Jednak wiem, że nie doczekam tego dnia ^^
Weź mi powiedź... Co ma znaczyć (pozwolę sobie zacytować <3) "Macie romantyczną scenę Jortini? Macie. Macie Ruchi? Macie. Więc cieszcie się jak najwięcej, bo już niedługo to wszystko runie! Muahaha!"?!?!?!?!??!?!?!?!?! Proszę o gęste wytłumaczenia! Nie możesz zniszczyć mi tych par! NIE POZWALAM <3 !! Ale Ty i tak zrobisz, jak będziesz chciała i i tak mi ich rozwalisz i wszyscy będą cierpieć i smutać i w ogóle...
Wiem, jakiś bezsensowny ten komentarz, ale no sorry, taki mamy klimat xD (tak, mam fazę na ten tekst xD) Przy ósemeczce będzie lepszy :*
Czekam na nn :3
Pati ♥
Zajmuję ;*
OdpowiedzUsuńOjej *.* Jaka cudna siódemeczka ♥
OdpowiedzUsuńRuchi <3
OdpowiedzUsuńNino ♥
OdpowiedzUsuńMój komentarz , będzie tak samo jak wszystkie moje komentarze na bardzo niskim poziomie , ale mam nadzieje ,że mi wybaczysz ♥
Jakby można było o tobie zapomnieć ?
Uważam , że jest to niemożliwe .
Rozdział był wspaniały ♥
Ruchi <3
Wiesz , że kocham tą parę pomijając , że Lodoggero też uwielbiam ?
Dałaś nam także romantyczną Jortini za co ci dziękuje ♥
Nino , podziwiam cię ♥
Masz ogromny talent ♥
Ellie ♥
Hej weszłabyś na tego bloga dziś zaczęłam go prowadzić i zależy mi na opinii innych bo skoro komuś się blog nie podoba to nie ma sensu go prowadzić i chcę abyś oceniła tego bloga proszę.
OdpowiedzUsuńnaughtyboyleonetta.blogspot.com
A co do rozdziału to jest świetny i czekam na kolejny pozdrawiam Nadia :)
21 year old Structural Engineer Valery Rewcastle, hailing from Maple enjoys watching movies like Song of the South and Shopping. Took a trip to Gusuku Sites and Related Properties of the Kingdom of Ryukyu and drives a 4Runner. katalog
OdpowiedzUsuń