Nina Verdas przedstawia:
One Shot pod tytułem Wszystko co mnie zabija sprawia, że jestem jeszcze silniejsza
Jej inspiracją było życie.
Ogromną pomoc przynieśli jej przyjaciele. To właśnie im chce zadedykować tą historię.
Występują - Lodovica Comello oraz Jorge Blanco
i inni.
Póki śmierć nas nie rozdzieli ...
Czy nadal mnie kochasz?
Czekam tu na Ciebie, lecz nie
przychodzisz.
Usycham z tęsknoty, ale Ty o tym nie
wiesz.
Chcę Cię znów ujrzeć, przytulić,
pocałować.
Nie masz pojęcia jak bardzo Cię
potrzebuję.
Złóż na moich ustach ostatni piękny
pocałunek, pokaż jak bardzo Ci zależy.
Bo mi zależy. Cholernie.
Nie widzisz jak moje serce po raz
kolejny ubolewa.
Nie słyszysz mego ciągłego
wołania.
Błagam. Nie mam już siły ścierać kolejnych łez w środku
nocy.
~~~
Podobno nic nie mogło zniszczyć
miłości między nimi. Nic nie mogło stać na drodze tej pięknej Włoszki i tego
tajemniczego lecz zdeterminowanego Włocha. Podobno miał być przy niej aż
do końca jego dni, lecz były to tylko kłamstwa. W jej twarz zostały rzucone
puste słowa, które nie miały prawa się pojawić w jej spokojnym życiu, lecz ona
nie potrafiła uciec od miłości, którą uważała za taką realną, prawdziwą. Mogła
wybrać inną, lepszą drogę, ale nie miała pojęcia co może na nią czekać z tym
tajemniczym chłopakiem. Wszyscy jej mówili, żeby jak najszybciej oddaliła się
od niego, lecz jej instynkt wmawiał jej, że droga, którą podróżuje
jest właściwa i żeby słuchała tylko siebie, nie tych idiotów, którzy
niestety okazali się najważniejszymi ludźmi w jej życiu. I dlatego musiała
przejść przez konsekwencje tego bezmyślnego czynu. Swe serce oddała jemu, a w
zamian dostała najpiękniejsze chwilę swojego życia, oraz te najbardziej mroczne
i przerażające. Nauczyła się kochać i niestety za bardzo się
przyzwyczaiła, uzależniła. Próbując jak najbardziej się zbliżyć do niego, nie
tylko sprowadziła siebie na złą drogę, ale też straszliwie z tego powodu
musiała cierpieć, gdy to wszystko runęło. Czasem zastanawiała się, czemu
podjęła taką bezmyślną decyzję zadając się z taką osobą jak on, lecz nie mogła
znaleźć odpowiedzi. Nawet gdyby nie postanowiła do niego podejść, on by i tak
ją strasznie przyciągał do siebie. Pomimo tego, że ten czyn był nieodwracalny,
ona i tak przeklinała za każdym razem, gdy wspominała te chwile z nim. Te
chwilę były jednak tylko przeszłością, a podobno w życiu liczy się tylko
przyszłość - więc Lodovica nie miała prawa ciągle ubolewać po nim.
Nie miała
niczego, prócz jednej, drobnej rzeczy.
Pozostawił po sobie jedną, malutką
pamiątkę, jedyny znak, że to co się wydarzyło nie było snem. Tylko to jej
pokazywało, że w jej sercu nadal tkwi ten chłopak i za żadne skarby świata nie
ma zamiaru wyjść. Ten dar ciągle jej przypominał, że mieli być razem aż do
końca swego życia, tak jak on jej mówił...
A jednak.
~~~
Czasem ludzie są zajęci i nie
dostrzegają problemów ich bliskich.
To dlatego niektórzy popełniają
samobójstwa i wyprawiają różne głupstwa, nad którymi nie potrafią nad tym
zapanować.
Słońce już znajdowało się za
horyzontem, a lekki wiaterek delikatnie muskał jej policzki. Ten
wieczór był szczególnie ważny dla niej - miała szansę wyznać jej ukochanemu
prawdę i choć w jej żołądku czuła nieprzyjemny skurcz za każdym razem, gdy
zastanawiała się jaka może być jego reakcja, miała ogromną nadzieję, iż
zaakceptuje fakt, że ona, jego dziewczyna, najbliższa dla niego osoba, cały
jego świat, jest w ciąży.
Nikt nie mógł się spodziewać, że piękni
młodzi ludzie mogą zostać rodzicami po takim krótkim okresie. Znali się zaledwie
pół roku, lecz w ich związku czas nie miał wielkiego znaczenia. Dla nich liczyły
się tylko te momenty, w których byli razem, nic więcej. Nawet kiedy wiedzieli,
że wszyscy dookoła nich opowiadali różne kłamstwa o nich, uważali, iż nawet
taka trudna sytuacja nie może sprawić, żeby ich miłość została rozdarta. Kiedy
jednej nocy przeżyli razem jedną z najcudowniejszych chwil swego życia, nie
było już wątpliwości, że ona i on będą razem do końca.
Lecz na świecie żyją tacy ludzie,
którzy zrobią wszystko, by w kogoś duszy zabrakło jakiekolwiek szczęścia i
miłości.
Lato już minęło i w powietrzu było czuć
chłód, a z drzew zaczęły spadać liście. Może i to nie był najpiękniejszy sezon
w całym roku, lecz dla niej taka atmosfera była nadzwyczajna. W powietrzu nie
czuła takiego wielkiego skwaru ani również ogromnego chłodu, tylko zwyczajny
klimat, najbardziej odpowiedni dla ludzi jak ona. Podczas gdy wszyscy uważali,
iż jesień to brutalny okres i że nic intrygującego nie dzieje się w tej porze
roku, Comello zauważała najpiękniejsze dary natury akurat wtedy, gdy kwiaty
zaczynały więdnąc. Charakter tej młodej kobiety można było uznać za
nietypowy, lecz w jej sercu pojawiło się więcej smutku niż jakikolwiek zwykły
człowiek mógłby sobie wyobrazić.
Było już ciemno, a na niebie zaczęły
powoli pojawiać się malutkie gwiazdki. Wreszcie ujrzała niedaleko kontury
parku, w którym zostało zaplanowane ich spotkanie. Przyśpieszyła tempa, by jak
najszybciej znaleźć się w jego silnych ramionach.
Nagle poczuła ogromne cios w
okolicach żeber i po chwili straciła swą równowagę, zmuszając swoje ciało
do upadku na brudny i wilgotny beton. Przez ułamek sekundy wydawało jej się, iż
zobaczyła wielką sylwetkę osoby, która powaliła ją na ziemię, lecz nie miała
wiele czasu na przemyślenia na temat kim mógł być ten tajemniczy mężczyzna,
ponieważ chwilę po tym nagłym wydarzeniu gwałtowny, przeszywający ból również w
mięśniach swej dłoni. Wydusiła z siebie głośny jęk i czekała na swoje dalsze
losy, nie potrafiąc myśląc jasno na temat tej sytuacji, w której się
znajdowała.
- I co teraz zrobisz? - usłyszała głos
chłopaka i jego chamski śmiech, który sprawiał, że poczuła niemiły skurcz w
żołądku. Lodovica spróbowała się ruszyć, lecz on stanął na jej krwawiącą
dłoń, tak, by znieruchomiała. - Już nie jesteś taka odważna, co? A już
myślałem, że Jorge zmienił cię już na zawsze. Ale chyba pozory mylą, co,
skarbie? Gdzie zniknął ten piękny uśmiech, Comello?...
- Odwal się... - odpowiedziała prawie
niesłyszalnym szeptem i rzuciła się na sprawiającego jej ból chłopaka, próbując
go zaatakować, lecz bez skutku.
Znów zaśmiał się swym odrażającym
śmiechem.
Poczuła jak na jej policzkach spłynęły
słone łzy. Modliła się o to, żeby ktoś, ktokolwiek, zauważył tą scenę oraz
powstrzymał tego brutalnego chłopaka, przynajmniej spróbował. Jakakolwiek pomoc
by się bardzo przydała w tej chwili, lecz wtedy było tak późno, że nikt już nie
wędrował po tych ulicach. Na szczęście, Lodovica zauważyła jakąś postać
niedaleko, więc bez zastanowienia zaczęła wołać zdesperowanie.
- Milcz, pieprzona dziwko! - syknął
i walnął pięścią jej klatkę piersiową, jakby chciał zabić ją, delikatną i bezbronną
dziewczyna, która posiadała tak niewiele lat. Gwałtownie złapał jej ramiona i
usiadł na jej brzuchu, pozbawiając jej jakiegokolwiek ruchu. - Masz się nie
odzywać, rozumiesz?! Siedź cicho, jeżeli życie ci miłe... - W jego głosie było
słychać złość oraz furię, co wydawało się niedorzeczne, ponieważ wydawało jej
się, że nigdy nikomu nie zrobiła żadnej wielkiej krzywdy.
- Czemu... - wyjąkała, po czym zamknęła
oczy i nie potrafiła zebrać wystarczającą ilość siły, by znów je otworzyć.
Poczuła jego oddech na jej twarzy oraz odrazę, jaką czuła jednocześnie do niego
za zaatakowanie ją i do niej samej, za swoją cholerną słabość.
- Naprawdę mnie nie pamiętasz? -
spytał, a w jego głosie słyszała nutkę złości. - Chociaż, to stało się bardzo
dawno temu, a ciebie to na pewno mało obchodziło, tak jak tego twojego
kochasia. Ale z nim rozprawię się później, kiedy wreszcie zdecyduje spróbować uratować
swoją ukochaną... Może pamiętasz to, iż byłem twoim najlepszym przyjacielem,
jedynym wiernym kolegom i do tego ważną częścią twojego życia? Zresztą ty tak
mówiłaś, ale skąd już mogę wiedzieć, że to prawda? Odrzuciłaś mnie,
powiedziałaś, że już nie jestem ci potrzebny. A ja się tak bardzo poświęciłem
dla ciebie, jako jedyny nie opuściłem cię, gdy oddałaś swoje całe życie temu
idiocie. Patrzyłem jak się zmieniasz z tej pięknej i uroczej dziewczyny w tą
chamską, bezmyślną kobietę, która zachowuje się tak nieracjonalnie... Jednak
zostałem przy tobie, wierzyłem, że jednego dnia znowu będziesz tą samą Lodovicą
co kiedyś. Lecz gdy powoli traciłaś zainteresowanie mną, uznałem, że nie jestem
już tobie potrzebny... Nawet kiedy w twoje urodziny podarowałem ci kwiaty, ty
rzuciłaś je w kąt i poszłaś z powrotem to tego debila. I teraz to ja się
pytam: czemu?! Czemu zachowałaś się jak małe dziecko, któremu znudziła się
jakaś zabawka a spodobała jakaś nowa?! Wiem, że nie byłem idealny, ale też mam
uczucia! Mogłaś okazać choć trochę serca, bowiem dałaś mi zupełnie niepotrzebną
szansę na lepsze jutro! Ale teraz jest za późno kochanie, żeby to wszystko
odczarować. A mogło być tak pięknie...
- Proszę, zlituj się... - zaczęła łkać,
gdy zaczęła wspominać te wszystkie błędy, które popełniła przez miłość do
Jorge, nie potrafiąc zapanować nad sobą. Powoli traciła tlen, nie potrafiła złapać
powietrza w płucach, tymczasem on znów zachichotał.
- Skarbie, trzeba było o tym pomyśleć o
wiele, wiele wcześniej... - rzekł, delikatnie dotykając jej policzek. - Parę
miesięcy temu nie myślałaś o konsekwencjach swojego czynu,
co...? - zamilkł, jakby zastanawiał się nad czymś. Lodovica czuła
nietypową ochotę przytulenia jego; tyle ich łączyło, że nie miała ochoty
słuchania jego przerażających szlochów. Pamiętała każdy dzień spędzony z nim,
natomiast zostawiła go na pastwę losu i odeszła, tak po prostu. Chciała otrzeć
jego, lecz zamiast tego leżała ciągle na ziemi, czekając na jego dalsze słowa. - Kochałem ciebie. Nie rozumiesz tego?!
Darzyłem cię miłością, oddałem ci wszystko co miałem! Teraz za każdym razem,
gdy o tobie wspominam, powstrzymuję się od nagłego płaczu lub załamania
nerwowego, ponieważ w takim stanie zostawiłaś mnie tego cholernie koszmarnego
dnia! A teraz?! Nawet mnie nie pamiętasz, co?! Spójrz mi w oczy, Lodovica,
spójrz mi w końcu w oczy!
Wtem otworzyła
swe oczy i spojrzała na jego pokrytą brudem twarz, jej serce bijące jeszcze
mocniej niż przedtem. Wspomnienia, które kryły się w jej głowie od tak bardzo
długiego czasu wywołały u niej nieprzyjemną burzę w sercu, a po jej policzkach
ciekły łzy pełne frustracji oraz przerażenia, ale również tęsknoty za czasami,
kiedy ona była zupełnie inną osobą. W błękitnych oczach Francesco ujrzała te
same iskierki, które zawsze zauważała kiedy byli młodzi, jego blond włosy ciągle
opadały na jego czoło, dokładnie tak jak dawniej, zanim los ich rozdzielił. Ale
czy naprawdę to los sprawił, iż ta dwójka młodych ludzi straciła ze sobą
kontakt oraz znalazła sie w takiej niefortunnej sytuacji? Gdy zebrała wszystkie
swe myśli, przypomniała sobie, że to wszystko była jej wina, zostawiając jej
najbliższego przyjaciela z tyłu.
Czasami, kiedy
leżała sama w swym pokoju, przeglądała swoje stare zdjęcia, nie potrafiąc pojąć
czemu wszyscy jej przyjaciele ją zostawili. Czytała swoje dawne notatki;
wspominała. Jednak nigdy nie doszła do wniosku, że jej znajomi mieli o wiele
więcej rozsądku niż ona: bali się, iż Jorge sprawi, że ona będzie o wiele
gorszą osobą niż tak naprawdę była. I ich teorię się sprawdziły. Stała się
niesympatyczną osobą, która śmiała sie z każdego upadku jej wrogów, nie miała
litości dla nikogo prócz jej ukochanego, chłopaka, w którym zakochała się po
uszy, co okazało się bardzo pechowe.
- Gdyby dało się
zmienić bieg czasu - wyszeptała, patrząc mu prosto w oczy, tak jak prosił.
Widziała w nich cierpienie, straszliwe cierpienie oraz przerażenie, którego ona
nie mogła znieść. - Wszystko byłoby
inaczej... Byłabym lepszą osobą...
- Gdyby dało się
zmienić bieg czasu - odparł, nie spuszczając z niej wzroku - Nigdy bym się w
tobie nie zakochał. Nie mógłbym tak ryzykować.
Napięcie między
nimi zostało przerwane przez wydarzenie, które nastąpiło parę sekund po
oświadczeniu Francesco. Jednak wszystko wydarzyło się tak szybko, że Lodovica
nie potrafiła pojąc co się dzieje dookoła niej. Próbowała się rozejrzeć, lecz
ciemność pokrywała całą okolicę. Ponadto wiedziała, że ktoś bądź coś
zaatakowało jej dawnego przyjaciela, ponieważ już nie czuła takiego ciężaru na
swoim ciele, a ujrzała wcześniej ciemną postać, która strąciła go na ziemię.
Nagle spojrzała do tyłu i zauważyła dwóch mężczyzn walczących razem w krwawym
starciu. Z jej ust wymsknął się krzyk.
- Lodovica,
uciekaj! Nie możesz tu zostać ani sekundę dłużej! - usłyszała bardzo znajomy
głos.
Był to Jorge.
Próbowała wstać.
Na marne. Zaczęła się czołgać w stronę miejsca, z którego przyszła, czując
przeszywający ból na całym ciele. Jej dłoń była prawdopodobnie złamana,
ponieważ nie mogła nią poruszać, lecz nie mogła się przejmować takim
drobiazgiem w takiej krytycznej sytuacji. Co się działo? Czy ktoś zostanie
poważnie zraniony, lub, co gorsza - umrze? Miała wielką ochotę przerwać tą
bijatykę, ale nie potrafiła wcale podnieść swe ciało z brudnego betonu, a już
po paru sekundach poddała się. Czuła, że to już koniec. Już wiedziała jak czuje
się człowiek, który umiera: bezużytecznie, niepotrzebnie. Słyszała za sobą
głosy dwóch chłopaków, którzy pełnili ogromnie ważną rolę w jej życiu i miała
wrażenie, jakby słyszała je po raz ostatni. Jeden z nich, z tego co usłyszała,
próbował się do niej dostać, by skończyć to, co zaczął. Jednak drugi mu na to
nie pozwalał, bowiem wiedział, iż ten chłopak chce zabić ją, na co nie mógł
pozwolić. Natomiast Lodovica odnosiła wrażenie, że już jest za późno oraz już
niedługo i tak rozstanie się ze swym życiem na zawsze. Znienacka zapadła cisza.
- Jorge...? -
zdołała się odwrócić na parę sekund, lecz ból był tak ogromny, że nie potrafiła
utrzymać się w takiej pozycji na długo. Jej powieki stawały się cięższe z każdą
chwilą, a ona traciła jakąkolwiek nadzieję. Podniosła wzrok po raz ostatni, i
odniosła silne wrażenie, że ktoś klęka nad nią. Poczuła, jakby ktoś wepchnął
sztylet w jej serce. Leżała tak przez parę sekund, przerażona, po czym rzekła:
- Błagam, zrobię cokolwiek chcesz, tylko nie rań mnie, przecież ja... ja
rozumiem swoje błędy i spróbuję wszystko naprawić, ale nie zabijaj mnie, błagam
cię...
- Ciii...
Uspokój się, to tylko ja... - jego głos znów wypełnił jej serce nadzieją.
Poczuła, jak ją podnosi i kładzie na swych kolanach, żeby jej było wygodnie i
przyjemnie. Nareszcie była bezpieczna. - Nie martw się, kochanie... Już po
wszystkim. Zadzwoniłem po pogotowie, nie mógłbym tak ciebie tu zostawić bez
żadnej opieki. Ale... może ci się to wydawać niejasne, zwłaszcza w takim
stanie, lecz ja... ja nie mogę dłużej z tobą zostać. Nie mogę narażać cię na
takie niebezpieczeństwo. Zdałem sobie sprawę, że przeze mnie jesteś inna,
gorsza, i to wszystko moja wina... Nie zasługujesz na mnie. Przepraszam,
kochanie...
Te słowa były dla niej gorszym bólem niż
wszystko co się wydarzyło przez ostatnią godzinę. On chciał ją zostawić... ot
tak? Przecież mieli zostać rodzicami, wychować razem ich dziecko, żyć długo i
szczęśliwie... czemu te marzenia stały się w jednej chwili nierealne, pękły jak
bańka mydlana? Lodovica Comello nie płakała tak jak zawsze. Była tak
wstrząśnięta, że nawet zapomniała o płaczu - ona czuła coś o wiele, wiele
gorszego niż ból i cierpienie. Łzy nie były w tej chwili potrzebne, ponieważ po
jej minie Jorge od razu wiedział co ona czuje. Za dobrze ją i znał i potrafił
dobrze odczytać z jej oczu co jest w jej sercu oraz duszy.
- Tak będzie lepiej - stwierdził, prawie
niesłyszalnym szeptem. - Dla mnie to również jest cholernie ciężkie, ale to
jest dla twojego bezpieczeństwa...
Rzuciła się w jego objęcia i nie miała
zamiaru go puszczać, bowiem taki czyn przekraczał jej wszystkie granice. Nie
potrafiła uwierzyć w to, że on, Jorge Blanco, chłopak, dla którego straciła
głowę, za którym skoczyłaby w ogień, chciał ją zostawić, położyć z powrotem na
ziemię oraz odejść - na zawsze.
- Nie możesz! - pisnęła, nienaturalnie
wysokim tonem - Nie możesz, nie możesz, nie możesz! - zaczęła powtarzać te dwa
słowa, jakby one miały zmienić wszystko, natomiast on złapał jej policzki i
zaczął ją uciszać, patrząc jej prosto w oczy. - Nie możesz mnie zostawić!
Zostaniesz ojcem, a ja matką, nie masz prawa zostawić tego dziecka! - to
wyznanie odjęło mu mowę.
Powoli, jej powieki znów się zamknęły,
lecz tym razem nie otworzyły się przez bardzo długi czas. Lodovica straciła
przytomność i po paru minutach została zawieziona do szpitala. Przez całą
podróż karetką nie obudziła się i dopiero gdy dotarła na miejsce, zauważyła, że
nie ma Jorge w pobliżu, oraz to, że została sama, kompletnie sama.
Nigdy nie czuła się tak potwornie
bezużytecznie jak wtedy.
~~~
Zimne krople potu spływały po jej czole,
tymczasem ona, wyczerpana oraz wykończona, stała nad umywalką, a sekundy pełzły
niesamowicie wolno przez tą ostatnią godzinę, którą spędziła sama, w szponach
cierpienia.
Ściskała pięści, próbowała ignorować ból,
który zawładną jej ciałem. Kompletnie nie wiedziała co się działo oraz to, co
miało nastąpić. Ból nie przechodził i nie miał najmniejszego zamiaru przejść.
Każda minuta była kolejną udręką dla jej ciała, a ponieważ nie potrafiła się
skupić na niczym innym, wskazówki w zegarze, który był powieszony na ścianie, sprawiały
wrażenie jakby prawie w ogóle się nie ruszały.
Minęły dwa miesiące odkąd ostatnio
widziała Jorge, i były to najgorszy okres w całym jej życiu. Parę dni po tym
okropnym incydencie, została przesłuchana w sprawie tego wydarzenia, w którym
została pobita oraz prawie zabita. Opowiedziała tą odrażającą historię co do
szczegółu, lecz nie powiedziała nikomu kim tak naprawdę był ten mężczyzna,
który ją uratował. Zmyśliła, że był to zwykły przechodni, który raczył jej
pomóc, i że nie miała pojęcia gdzie on był i jak wyglądał. Gdyby wyjawiła im,
kto pobił Francesco, na pewno wpakowałaby Jorge w kłopoty, gdziekolwiek on się
znajdował. Gdy Lodovica trochę się uspokoiła i wróciła do zwyczajnego życia,
musiała żyć bez jakiejkolwiek pomocy. Została kelnerką w pobliskiej kawiarni
szukała jakichś studiów, w których mogłaby rozpocząć swą naukę inżynierii.
Jednak musiała trochę zarobić nim mogłaby cokolwiek zrobić; została bez ani
jednego grosza w kieszeni, bowiem jej rodzice nie chcieli mieć z nią kontaktu i
na dobry początek musiała nauczyć się żyć samodzielnie. Starała się nie myśleć
dużo o swej przyszłości, lecz nie było to takie łatwe jak jej się wydawało.
Fala
obrzydzenia przeszła przez jej ciało i po raz kolejny zebrało jej się na
wymioty. Raptem osunęła na podłogę i oparła się o ścianę, ponieważ czuła się,
jakby ktoś ją trzymał za ramiona i przytrzymał, kazał, żeby leżała na ziemi.
Czuła się jak marionetka. Zwykła, bezproduktywna marionetka, która nie miała w
życiu żadnego celu. Była jak motyl bez skrzydeł.
Wydała z siebie głośny wrzask,
przerażający, przeraźliwy oraz niepowstrzymalny. Wtem Lodovica ujrzała na
podłodze krew, mnóstwo krwi rozlanej dookoła niej. Nie potrafiła oddychać
równo, ciągle wzdychała i jęczała, a rozdzielający ból stawał się jeszcze
gorszy.
Zerwała z siebie swą obcisłą piżamę, by
choć odrobinę złagodzić ból i przykryła się nią, nadal zaciskając zęby z bólu.
Padła na ziemię, jej policzek dotykający zimnych płytek.
Wówczas zrozumiała co się dzieje.
Straciła
dziecko. Szach mat.
Jedyna pamiątka po nim, martwa.
Jedyny znak.
Jedyny dar.
Niesprawiedliwość
wygrała.
Mogła otrzymać jedyną malutką osóbkę,
która by ją pokochała, mimo jej mrocznej przeszłości. Jednak ta szansa
przeminęła - na zawsze.
Co w tej chwili czuła?
Nic.
Cholerną pustkę, którą mogła wypełnić
tylko miłość, której wtedy najbardziej jej brakowało.
- Uratuj mnie...
Lecz nikt nie przyszedł, a ona
została sama, przerażona, na podłodze w pustym mieszkaniu na pustej ulicy ze
złamanym sercem.
Zycie to zwykła walka o przetrwanie -
wszystko co Cię zabija, sprawia, że jesteś jeszcze silniejsza.
- Kocham cię - wyszeptał, prosto do jej
ucha, by nikt inny tego nie słyszał.
- Nie zostawisz mnie, prawda?
- Nigdy.
_____________________________
A oto kolejne dzieło dziewczyny o imieniu Nina, która po raz kolejny zawaliła sprawę.
Tym razem pojawiło się jednak coś innego na tym blogu, coś mroczniejszego.
Został napisany z myślą o osobach, które są dziś razem ze mną i które sprawiają, iż moje życie od razu staje się piękniejsze. Lecz musicie wiedzieć, że w mojej głowie siedziała w szczególności jedna osoba, która jest dla straszliwie ważna - to właśnie na jej konkurs miała wysłać tego OS'a.
Mam wielką nadzieję, że Natalka przeczyta to oraz mi wybaczy, ponieważ wiem, że zachowałam się chamsko i nie zasługuję na to. Ale zawsze warto mieć nadzieję, nieprawdaż?
Jak Wam mijają wakacje? :D Mi osobiście strasznie się podobają, lecz mają jedną wadę - nie mam zupełnie czasu na tego bloga. Następny rozdział? Nawet o tym nie myślcie. Mam szczęście, że udało mi się napisać to coś na górze, bowiem jestem okropnie zabiegana oraz wena mi niestety nie powróciła.
Czekam na Wasze hejty i komentarze ^^
Nina Verdas ♥