piątek, 27 czerwca 2014

Rozłąki są po to, żeby cieszyć się ponownym spotkaniem z osobą, którą się kocha... ♥

Dzień dobry wszystkim <3
Dziękuję za Waszą dzisiejszą obecność, nawet nie wiecie jakie to dla mnie ważne. Każdy komentarz, wyświetlenie, obserwator sprawiają, że mogę brnąć dalej. Przemyślałam różne sprawy i uznałam, że traktuję Was okrutnie. Moja nieobecność, moje obietnice, które okazują się nic nie znaczącymi słowami i te rozdziały... Moja zachowanie jest straszne i nic a nic mnie nie usprawiedliwia, ale no wiecie... Trudno jest xD Nie przedłużając, chciałabym Wam opowiedzieć o tym, co będzie się działo z tym blogiem przez następne parę tygodni. Znajdziecie tu również kilka innych niezbędnych informacji, więc ten post będzie składał się z niewielu punktów. Wszyscy wiedzą o co chodzi? Tak więc zaczynamy! <3

1. Wakacje! ^^ Tak, wszyscy są zachwyceni, iż nie muszą już chodzić do szkoły i mogą trochę poleniuchować w domu ;D Czy jedną z tych osób jestem ja?.. Niestety nie, albowiem jadę już jutro na obóz i nie będę miała dostępu do jakiegokolwiek internetu przez trzy tygodnie. Smutne? Nie sądzę. Będziecie mogli odrobinę ode mnie odpocząć, no wiecie xd Tak więc, wracam 20 lipca i niestety będę dopiero późnym wieczorem w domu, ale i tak będziecie mieli możliwość dowiedzenia się o tym, co się działo, podczas gdy byłam w dziczy na gg ^^ Przepraszam, że tak długo, ale nie mam wyjścia :/// Już za Wami tęsknie <3

2. Nowy blog? Oczywiście! Nie tylko jeden blog został stworzony, lecz dwa! :D Pierwszy prowadzę z moją kochaną Ellie, a drugi z moim idiotkami, Miśką i Cheryl <333 Jest to dla mnie ogromny zaszczyt i jestem strasznie wdzięczna tym dziewczynom <3
Uno:
http://trudne-zycie-fedemila.blogspot.com
Jest to blog o tym, że życie nie zawsze jest usypane różami. Musimy się zmierzyć z różnymi problemami i przejść przez nie, choć nie zawsze to jest łatwe. Violetta musi zostać prostytutką, iż nie ma pieniędzy ani żadnej porządnej pracy, a chce się jakoś utrzymać, mimo tego, że nienawidzi samej siebie za to co robi i za to, że została tak bardzo upokorzona. Czy pozna prawdziwą miłość, która zmieni całe jej życie?..
Kolejna postać to Federico, który ciągle ubolewa nad swym złamanym sercem, iż musi patrzeć na swą ukochaną z kimś innym, lepszym. Próbuje za wszelką cenę zbliżyć do niej, lecz jednego dnia dowiaduje się o straszliwej tajemnicy, i w ich życiu zaczyna się dziać coraz gorzej niż kiedykolwiek...
Dos:
http://i-die-without-you.blogspot.com
Ten blog jest czymś zupełnie innym, czyli o Mini OS'ach, krótkich historiach o cierpieniu, miłości i śmierci. Każda taka historia jest oparta na naszych własnych przeżyciach, uczuciach i emocjach. Każda autorka jest zupełnie inna, choć wszystkie mają wspólną pasję. Jest to nasza mała kraina, miejsce gdzie możemy pokazać to co czujemy i co siedzi nam głęboko w sercach. Ten blog ma wiele niespodzianek i niespodziewanych zwrotów akcji, każde nowe, oryginalne. Czasami wszystko będzie się kończyć happy end'em, lecz kiedy indziej nic nie będzie naszym bohaterom wychodzić i życie będzie ich powoli zabijać.

3. Konkurs Natalii <3 No właśnie... Co ja mam zrobić? Konkurs kończy się 10 lipca, a ja jeszcze nie skończyłam mojej marnej Miniaturki... Uhhh... Coś spróbuję z tym zrobić.
Ale Wy, piszcie OS'y i Miniaturki oraz wysyłajcie Wasze prace! ^^ To jej pierwszy konkurs i chcę, by był udany <3 A więc, wchodźcie TU <33 Śmiało! Może ktoś z Was wygra ten niesamowity konkurs... :D Powodzenia i weny kochani <33

To już wszystko. Och, a może spotkam kogoś z Was na tym obozie? ^^ To by było nadzwyczajne przeżycie, być z osobą, która mnie tak rozumie, choć jeszcze nigdy mnie nie spotkała xD A Wy, jakie macie plany na wakacje? :D Jakie otrzymaliście świadectwa? Rodzice są zadowoleni? :D
Kocham Was wszystkim i dziękuję, że jesteście.

Nina Verdas ♥


piątek, 13 czerwca 2014

To ja jestem swoim największym wrogiem.

To ja jestem swoim największym wrogiem.
To ja zabijam samą siebie od środka.
To ja rozwaliłam swoją pewność siebie.
To ja wmawiam sobie, że jestem najgorsza.
To ja sprawiłam, że jestem taka jaka jestem.

Brzydka. Głupia. Bezwartościowa.
Codziennie mówiła sobie samej te słowa, patrząc na swe odbicie w lustrze, które dla niej było odrażające.
Nie była szczęśliwa z niczego co robiła. Każdy jej krok był wielkim błędem, każde słowo ogromną pomyłką. Nie miała odwagi pokazać samej siebie, iż była przerażona, że ludzie będą mieć złe zdanie na jej temat. Był to jej wybór, to ona zdecydowała założyć na swą twarz maskę, która nie pokazywała ani cienia prawdy. Dołując samą siebie powoli przechodziła na złą drogę, z której nie było żadnej możliwej ucieczki. 
Beztalencie. Nie umiejące nic beztalencie.
Według niej nie wyróżniała się z tłumu - raczej się w nie wtapiała i stawała się kolejnym szarym i przygnębionym człowiekiem. Choć tego nie pokazywała, powoli umierała i stawała się słabsza z każdą sekundą, wcale tego nie chcąc. Dla innych stawała się jeszcze bardziej niewidzialna. Nikt jej nie zauważał, prawie wcale nie słyszała swego imienia w ustach jakiegoś innego człowieka.
Zniszczyłaś wszystko. Jesteś z siebie teraz dumna? 
Przybył i dzień wyboru - lecz ona nie miała żadnej odpowiedzi. 
Zostawiła wszystko za sobą i jej przyszłość oraz nauka również przestały być dla niej ważne. Wpadła w straszną depresje i nie miała pojęcia co ma uczynić, by znów wszystko wróciło do normy, tak jak kiedyś, gdy była jeszcze młoda i gdy była szczęśliwa, zanim cokolwiek zaczęło się walić. Lecz nic się nie poprawiło i nadal nie wiedziała co poczynić ze sobą.
Sięgnęła po żyletkę.
Była to jedna z najtrudniejszych decyzji i była w stu procentach pewna, że gdyby mogła cofnąć czas pocieszyłaby siebie, powiedziała, że ma się nie poddawać. Lecz nie mogła nic takiego poczynić, a nie wyglądało na to, żeby cokolwiek miało się naprawić. Nikt jej nie potrzebował, a ona nie miała zamiaru już cierpieć. Nie wiedziała dlaczego nic nie mogła zmienić w swej przyszłości, czemu w ogóle krzywdziła tak siebie tak okropnie.
Kropla krwi, cichy krzyk, umierająca dusza.
Ostatnie chwile w jej życiu były spokojne i niedługie. Patrząc na swe okno i malutkie ptaki, które znajdowały się na zewnątrz, wyszeptała ostatnie swoje słowo i delikatnie zamknęła swe zmęczone powieki. Odpłynęła do lepszego świata i już nigdy nie czuła bólu, już nigdy.

__________________________________________
Co chciałam przekazać przez tą krótką historię?
To co mam w środku. Tak, to ja jestem tą smutną dziewczyną i jeżeli nie będę uważać, stanę się dokładnie jak ona i moja przyszłość nie będzie taka ładna.
Czemu to publikuję..? Może dlatego, że jestem straszliwie zmęczona?..
Nie mam już siły.. Nie wiem co się ze mną dzieje, lecz czuję się, jakbym była strasznie samotna. Bardziej samotna niż kiedykolwiek. Nie, to nie jest koniec. To również nie jest zawieszenie ani nic podobnego, lecz raczej przyznanie się do tego, co we mnie drzemie. To dziwne - podczas gdy doradzam różnym ludziom, nie wiem co sama mam uczynić. Jeżeli sprawiam, że się martwicie, przepraszam. Chcę żebyście wiedzieli co się u mnie dzieje, ale nie mam zamiaru Was niepokoić. 
Póki co, bądźcie spokojni i trzymajcie się, ciao xx

Nina Verdas ♥


niedziela, 8 czerwca 2014

♥ Chapter 8 ♥

"Jak to możliwe, że podczas gdy nienawidzisz swojego życia,
w tym samym czasie boisz się umrzeć?"
Dedykacja należy do Nikoletty ♥ Mam nadzieję, że czytasz ten rozdział, bo jest on napisany z myślą o Tobie.
  Oparła się o ogrzaną przez słońce framugę swego okna i przyglądała się chmurami, które powoli płynęły po błękitnym niebie. Słuchała piękny śpiew ptaków i nie chciała, by ktokolwiek zniszczył jej tego momentu. Ten dzień miał być tylko i wyłącznie dla niej. Wydawało jej się, że ta chwila nie może być dematerializowana przez żadne nieprawidłowe wydarzenie lub gest. Postanowiła spędzić swoje urodziny z bliskimi jej ludźmi, aczkolwiek mogła to zrobić dopiero wieczorem, gdyż jej obowiązki w pracy nadal obowiązywały w ten ważny dla niej dzień.
   Lodovica od zawsze była rozsądną dziewczyną, choć czasem zbyt wielkie emocje nią kontrolowały bez jej wiedzy o tym co się dzieje w jej głowie, co często było przyczyną jej problemów. Kobieta zawsze próbowała być odważna, lecz z jej wspomnieniami było to prawie nieosiągalne. Jednak brnęła dalej, bo miała ludzi, którzy ją kochali i obdarzyli ją miłością, którą od zawsze tak straszliwie potrzebowała w swoim życiu. Czasami w jej głowie znów pojawiały się wspomnienia, których nie chciała już nigdy pamiętać. Miała ochotę je wrzucić do kosza i pójść cieszyć się tym co miała, przeżyć choć jeden tydzień bez budzenia się w nocy, z ochotą, by kogoś przytulić, lecz nie mając takiej możliwości. Jej mieszkanie było przeznaczone tylko dla jednej osoby, a Włoszka nie postanowiła jeszcze myśleć o swojej przyszłości. Jeszcze nie przyszedł na to czas. Jednak nie wiedziała, że plany na jej przyszłe losy były niezwykle ważne i że miała mniej czasu niż jej się wydawało. Niestety, kobieta nie posiadała takiej wiedzy i uważała, że wszystko co przerażające jest już za nią. Jutro jest największą tajemnicą - takiej świadomości panna Comello nie miała. Najbardziej krytyczna zmiana była dopiero przed nią, a zbliżała się strasznie szybko, bez żadnej szansy zatrzymania jej. Zaatakuje w najbardziej niespodziewanej chwili, a ona nie będzie miała żadnego wpływu na to, co się wydarzy w jej życiu. Los o tym decydował. Mogła tylko próbować robić co w swojej mocy, by kierować się swoim życiem tak jak ona chciała.
   Ale nie tym razem.
   Na jej balkonie stała doniczka z jedną, piękną różą, która błyszczała w świetle słońca. Lekko się chwiała przez letni wiaterek, lecz wyglądała idealnie, choć była jedna, jedyna. Dla Lodovici ten jeden kwiat miał więcej znaczenia niż jakikolwiek przedmiot lub rzecz, która zdarzyła pojawić się w jej życiu. Jej chłopak podarował jej tą z pozoru zwyczajną róże, która nie odróżniała się wyglądem lub niczym szczególnym. Jednak przypominał jej te wszystkie pierwsze chwile, które spędziła z Xabianim i nie chciała nigdy ich zapomnieć, nawet w najbardziej niełatwej sytuacji. On był jedną z nielicznych osób, która ją pokochała i została przy niej w każdej strasznej chwili. Zaakceptował ją, jej błędy, jej pomyłki. Zamiast śmiać się z jej potknięcia, pomagał jej iść dalej i gdy znów upadła, nie tracił przy niej swojej cierpliwości, tylko podnosił ją i szli dalej, szukając razem swojego celu. Wydawało się, że nic nie rozwali ich miłości, lecz to były tylko pozory.
   Spłonie, bez żadnych szans na przeżycie.
   Zdecydowała, że był to odpowiedni czas, by zacząć przygotowywać się do wyjścia. Odwracając się, zauważyła, że w korytarzu leży czerwone pudełko, więc powoli podeszła do starannie przygotowanego opakowania. Podniosła je i obejrzała ze wszystkich stron, a uśmiech na jej twarzy stawał się jeszcze większy z każdą chwilą. Był to pierwszy prezent, który dostała tego dnia i choć były to jej urodziny, nie spodziewała się jakiekolwiek podarunku o takiej wczesnej godzinie. Delikatnie zdjęła wstążkę z pięknego, lecz małego pudełeczka i po chwili ujrzała drobny upominek, który leżał w środku. Perłowe kolczyki spoczywały na malutkiej poduszce i lśniły, a Lodovica była bliska płaczu. Wzruszyła się. Nie wiedziała czym sobie zasłużyła na taki niesamowity podarunek. Wyjęła biżuterie z pudełeczka, uważnie ją obserwując. Zobaczyła również malutki liścik, który leżał w pudełeczku otrzymanym przez nią.
   - ,,Dla najlepszej siostry ciotecznej na świecie - Lodovici Comello. Dziękuję, że zawsze byłaś, jesteś i będziesz. Wszystko najlepszego w tym wyjątkowym dniu. Całuję, Jorge." - przeczytała, a na jej policzku spłynęła łza szczęścia, lecz w głowie pojawiło się wielkie zdziwienie. Jorge zawsze ją zaskakiwał, ale spodziewała się, że ten podarunek będzie od Xabianiego.. - Pewnie przygotowuje coś wielkiego i chce, żebym dostała to później. - pocieszyła samą siebie, ocierając swą łzę. Szybko weszła do swojej małej łazienki i pośpiesznie założyła swe nowe kolczyki. Popatrzyła na swoje odbicie w lustrze i zatrzymała się. Jej czarne włosy były związane w jeden gruby kok, a jej oczy były pełne szczęścia. Po chwili wybiegła z pomieszczenia, w którym się znajdowała i sięgnęła po swoją skórzaną torbę. Chciała, by ten dzień był pełen niespodzianek, lecz nie spodziewała się, że będą to najgorsze niespodzianki, z którymi się napotkała. Czekał na nią dzień pełen cierpienia, choć ona uważała, że jej urodziny będą piękne. Nie znała jednak swojej przyszłości, nikt jej nie znał. Czując się bezpiecznie, pobiegła do wyjścia, pozostawiając za sobą garstkę szczęścia, która stopniała. Nieodwracalnie.
   Powoli umiera, aż zniknie i nie wróci. Już nigdy.
   Szczęście jest dla nielicznych. Jest ograniczone, i jeżeli nie skorzystamy z niego, zniknie i będziemy kolejnymi ofiarami bólu. Jest mało ludzi, którzy przechodzą przez swoje życie bez cierpienia. Tak już jest, męczeństwo jest częścią naszej historii. Głód, rozpacz, śmierć.. Dlatego, jeśli masz na twarzy uśmiech, zatrzymaj go na jak najdłużej, iż nie wiesz kiedy znów pojawi się on w Twoim życiu. 
   Wokół nich była niezręczna cisza, która nie często pojawiała się w ich domu. Popijał swoją kawę i co chwilę zerkał na swoją narzeczoną, która nie tknęła swojego jedzenia już od długiego czasu. Niepokoiło go to, bo zazwyczaj Martina się tak nie zachowywała. Jej wzrok był skierowany na okno w ich kuchni, lecz nic interesującego się tam nie znajdowało. Od dnia, w którym ona obudziła się w środku nocy i Jorge zastał ją płaczącą, nie mógł czuć się bezpiecznie. Bał się, że stan jego przyszłej żony może wpłynąć na zdrowie ich dziecka, a tego straszliwie nie chciał. Gdyby stracili ten owoc ich miłości, on by tego nie wytrzymał, a co dopiero ona. Przeszła przez wystarczającą ilość bólu, a on nie mógł żyć z wiedzą, że coś tak ważnego umarło na ich oczach. Gdy wspominał tamtą chwilę, gdy lekarz powiedział, że ciąża najbliższej dla niego osoby jest zagrożona, był bliski załamania. Coś musiało być zrobione, więc nie zwlekając wstał i podszedł do niej, ciekawy co się dzieje w jej głowie.
   - Martina.. - wyszeptał, a ona na niego spojrzała swoimi czekoladowymi oczami. Od razu w jego sercu pojawiła się iskierka ognia, która przyjemnie rozpaliła jego ciało. Chwycił jej zimną jak lód dłoń i przyłożył do swojego policzka, podczas gdy klękną przed swoją ukochaną. - Chcę wiedzieć co się dzieje. Skarbie, czy coś się stało? - spytał, patrząc jej głęboko w oczy. Poczuł jak jej dłoń zaczyna drżeć i jak powstrzymuje się od nagłego wybuchu płaczu.
   - Nie wiem.. Nie mam pojęcia.. To wszystko dla mnie za wiele... Ja.. - nie skończyła, bo przerwał jej Jorge, kładąc jeden palec na jej ustach, by pokazać jej, że nie musi się już tłumaczyć. Pochyliła się i pozwoliła mu, żeby ją mocno przytulił i nie puszczał. Zaczęła cicho łkać, nie powstrzymując tego uczucia, które spoczywało jej w sercu. Delikatnie głaskał jej włosy, próbował ją uspokoić, sprawić, żeby nie czuła już żadnego zagrożenia. Ona była jego wszystkim, jego słońcem, jego oczkiem w głowie, więc nie mógł jej zostawić. Nigdy. Była dla niego jak perła, wyjątkowa i niezwykła, była kimś więcej niż tylko kobietą z jego snów. Była jego natchnieniem, pasją, inspiracją, muzą. Jego serce biło dla niej, tylko dla niej.
   - Lepiej? - zadał pytanie, na co ona przytaknęła. Odsunęła się od niego i otarła swe łzy, pokazując najpiękniejszy uśmiech na świecie. Odwzajemnił ten gest tym samym, po czym delikatnie pocałował jej dłoń. - Jeżeli chcesz, mogę zostać z tobą w domu. Odpoczniemy trochę, a wieczorem pójdziemy do miasta na kolacje z naszą jubilatką, co ty na to? - zaproponował, próbując rozweselić swą narzeczoną. Chciał wszystko co najlepsze dla niej, mógł wykrzyczeć całemu światu, że ją kocha, mógł oddać za nią życie, wskoczyć za nią do ognia.
   - Nie, ale dziękuję, że tak się o mnie troszczysz. Poradzę sobie. Spotkamy się po moich lekcjach? - przybliżył się do niej i oparł swe czoło na jej. Czuł jej oddech, co sprawiło, że na jego ciele pojawił się niesamowicie przyjemny dreszcz. Nie dało się opisać jak bardzo Jorge się cieszył w tamtej chwili, iż sam nie wiedział co działo się działo w jego sercu. Połączył ich dłonie i nie mógł się uwierzyć w to, że zyskał miłość takiej nadzwyczajnej dziewczyny jaką była Martina.
   - Zawsze będę się o ciebie troszczył. Nie umiałbym inaczej. - zaśmiała się, a jego serce od razu zostało wypełnione radością. - Dobrze, choć ja tak bardzo nie chcę ciebie zostawiać.. - musnął jej malutki nos. Zaczęli chichotać i podnieśli się z dość dziwnej pozycji, nadal trzymając się za ręce. Martina wiedziała, że pomimo tego, że nie miała na nic siłę ani chęć, on zawsze mógł ją rozweselić, niezależnie w jakiej sytuacji się znajdowała. Znów zbliżyła się do jego twarzy, tym razem jeszcze bliżej niż przedtem. Nie mogła się zatrzymać, za bardzo go kochała, by się powstrzymać od dotknięcia jego ust. Z każdą sekundą była bliżej.
   Pocałunek.
   Jej ciało ogarnęło ciepło, w jego sercu pojawiło się nadzwyczajne uczucie. Nic nie mogło rozwalić tej niesamowitej chwili.
   Nic.
___________________________
Ale czy na pewno? xD
Witam Was w tą piękną niedziele, która została zniszczona przez mój głupi rozdział, przepraszam :/
Wiecie co?
Dziękuję wszystkim, że jesteście. <3
Dziś rozdział został dedykowany Nikoletcie i bardzo za to przepraszam, bo wiem, że przechodzi ona przez bardzo trudny okres. 
Ósemka? Zostawiam ją bez komentarza -.-
Nie mam pomysłu na notkę, więc już będę kończyć, ok? xd
A teraz ciao, lecę napisać wypracowanie na temat Marii Skłodowskiej-Curie xD

Nina Verdas ♥